środa, 13 sierpnia 2014

13. Tak szybko nie dam ci odejść!




Ostrzegam cię, nie śledź mnie



Świat jest szczęśliwy bez ciebie 





To czego chcesz jest nieżywe 




Jestem tym, co się teraz stanie



Co się teraz stanie 



Twoje kłamstwa są opowiedziane


Twój ostatni strzał nie trafił mnie 



Jest za późno 



Dużo za późno



Tokio Hotel



Ich brech aus


- Oczywiście, że TAK!!! Kocham Cię! - przytuliłam go z zaskoczenia, że prawie spowodował by wypadek, lecz nie mogłam czekać. Byłam już wtedy bardzo szczęśliwa, a teraz jak to powiedział, to po prostu eksploduję szczęściem!
Dalszą drogę gadaliśmy o wszystkim. O Billu, jego rodzicach, moich siostrach  i jego psach.
Gdy byliśmy pod moim domem, zobaczyłam czarne BMW. Czyżby matka, znów miała nowego fagasa? Zaprosiłam Toma do środka.
Usłyszałam w salonie głosy, a raczej krzyki. Poszłam zobaczyć co się tam dzieje, razem z moim chłopakiem. Ujrzałam mężczyznę, może o pięć lat starszego od mamy. Kogoś mi strasznie przypominał...
Gdy mnie zobaczyli oboje zastygli w bezruchu.

- Dzień dobry - przywitałam się ze starszym


- Witaj.... córeczko - odpowiedział wysoki brunet o niebieskich oczach. Choć wyglądał na starszego, styl podobny miał do Toma... Córeczko? To mój ojciec?! Po co tu przyjechał? Pieprzyć mi życie?!

Zastygłam w bez ruchu i wytrzeszczyłam na nich oboje, oczy. Odruchowo złapałam Toma za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Przytulił mnie i pocałował w czoło. Choć widzieli to moi rodzice, nie byłam, aż tak speszona. Czy tak będzie zawsze? - Odsuń się od niej, natychmiast!

- Niech powiem mi Pan, czemu?! Kocham ja! - stanął przede mną, a mój ojciec podszedł do nas


- Chcesz wiedzieć czemu?! Najprawdopodobniej to twoja siostra! - podeszłam do nich. Źrenice Toma się powiększyły i zastygł w bez ruchu.

Jak to siostra!?...Kiedy to powiedział, wszystko stało się dla mnie jasne. Dziesięć lat temu, kiedy zobaczył tę blondynkę... to była pani Simone. Ale przecież bliźniacy są ode mnie starsi o rok...to trwało tak długo? Kiedyś Tom, opowiadał mi, że jego ojciec odszedł, ponieważ ich matka nie była wierna. 

- Czekaj, więc mój chłopak to mój brat! - pokiwał twierdząco głową, a  pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Z wrażenia musiałam usiąść. Spojrzałam na mamę, który wpatrywał się w podłogę...ona wiedziała. Dlatego tak nienawidziła, całej rodziny Kaulitz. Dlatego  stosunku do nich była taka oziębła. 


- Mówiłem że, najprawdopodobniej tak, ale nigdy z jego mamą nie robiliśmy testów na ojcostwo. Lecz gdy dowiedziałem się, że jesteście razem, postanowiłem to zmienić. Byłem u mojej znajomej w laboratorium i powiedziała mi jak to zrobić - wyjął z koperty dwie wymazówki  i jedną z nich podał Tomowi. Kazał mu, potrzeć końcówka o wewnętrzną warstwę policzka. Następnie schowali je, do dwóch oddzielnych, plastikowych pojemniczków i do jednej koperty - Wyniki będą dokładnie za tydzień lub nawet wcześniej. A wy - wskazał palcem na mnie, a następnie na Toma - nie macie w żaden sposób zbliżać się do siebie w sprawach seksualnych, jasne? - pokiwałam głową, jednak czarny pociągnął mnie za nadgarstki  i namiętnie pocałował - Chyba coś mówiłem!! - wykrzyknął


- Ostatni raz na pożegnanie - spojrzałam w jego oczy i pobiegłam do mojego pokoju szlochając. Podeszłam do lustra i wzięłam zdjęcie moje i Toma z szafki. Zaczęłam się nam przyglądać;

Mamy takie same usta i nosy... czyli to prawda?!
Osoba, którą kiedyś nienawidziłam, a teraz pokochałam, jest moim bratem??
Czemu do cholery właśnie mnie to spotyka?
Dlaczego moim największym problemem nie może być trądzik na twarzy?
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i całuje po karku. W odpiciu lustra zobaczyłam Toma i szybko od niego odskoczyłam. Lecz znów do mnie podszedł i zmusił, abym go pocałowała w usta.
Był to najgorszy pocałunek w naszym wydaniu.  Było w nim pełno wyrzutów sumienia i obrzydzenie. No przecież on może całować własną siostrę! To jest kaziroctwo! 
Odepchnę go i wskazałam na drzwi

- Tak szybko nie dam ci odejść! Nawet jeśli okaże się, że jesteśmy rodzeństwem! - wyszedł trzaskając drzwiami. Oparłam się o nie i zsunęłam w dół. Z oczy zaczęły spływać krokodyle łzy.

Jak on może mówić takie rzeczy? Rodzeństwo to rodzeństwo, a para to para. Nigdy w życiu takiego połączenia! On chyba zgłupiał, to tak samo jakby, Bill był dziewczyną i oni...
Nawet nie mogę sobie, tego wyobrazić!
A on mi mówi, że nie da mi odejść?!
Kocham go, ale to byłaby już przesada... to nie nasza wina.
Tylko ich! Naszych rodziców! 
Po co, w ogóle przyjeżdżał mój ojciec? Przez tyle lat miał mnie gdzieś, a teraz zachciało mu się być ,,super tatusiem". Mógł nam o tym nie mówić, Wtedy byłoby o wiele łatwiej...
Choć z drugiej strony, gdy przeprowadzilibyśmy się Los Angeles...mogłabym zajść w ciążę z Tomem. A o ile wiem dzieci ze związków kazirodczych, są chore.
Może i dobrze się stało. W końcu kłamstwo ma krótkie nogi... tylko czemu ich kłamstwo, musiało zrujnować właśnie nas? 
To mnie najgorzej boli. Nic nie zrobiliśmy, a to właśnie my za to płacimy...
Przynajmniej teraz wiem, czemu mama nienawidzi rodziny Kaulitz. Zawsze gdy byłam mała i chciałam się z nimi bawić, to ona mnie od nich odciągała. Myślałam, że to dlatego, ponieważ ona ich nie toleruje dlatego, że są inni, a nie, że pani Simone przespała się z moim ojcem
Tyle lat żyć w kłamstwie... nie mogę uwierzyć. 
Czy moje całe życie było kłamstwem?
W tej chwili, według mnie, tak.
Czemu nie powiedzieli mi prawdy, że zdradził mamę z panią Kaulitz...teraz się nie dziwię, czemu mama bliźniaków się tak na mnie patrzy. W końcu jestem córką jej kochanka.
Czemu właśnie teraz uświadomiłam sobie, że go kocham?
Dlaczego nie mogło to przyjść kilka dni wcześniej?
Mam tyle pytań,a zero odpowiedzi...załamanie nerwowe...
Czy uczucia która nadal we mnie są przetrwają?
Jeśli są prawdzie, oczywiście, że tak.
A jeśli on już ma inną?
Powiedział ,,Kocham Cię, Nicole''. To do czego zobowiązuje... znów przesadzam.
Knuję jakieś złe scenariusze, jakbym była w tej historii czarnym bohaterem, a o ile wiem jestem tą dobrą....
To wszystko przypomina jakiś meksykański serial...
A może moje życie, jest jakimś kiepskim scenariuszem do głupiej opery mydlanej?
Ktoś napisał świetny początek, lecz beznadziejne zakończenie...
Zakończenie? Nie, nie pozwolę, aby ten u góry sobie na to pozwolił. To ja zadecyduję jaki będzie koniec i kiedy. A na pewno nie teraz... przysięgam.
Wstałam spod drzwi i odstawiłam zdjęcie z powrotem na szafkę. Otarłam łzy i wyciągnęłam telefon z torby. Gdy byłam z Tomem co chwilę wibrował. Miałam siedem nieodebranych połączeń od Pauli i dwie wiadomości:
Pierwsza:
''Czemu nie odbierasz? Chcę się spotkać. Właśnie zerwałam z Petrykiem. Zdradzał mnie... Nienawidzę go! Oddzwoń, martwię się!'' 
Druga:
''On..on nie żyje! Okazało się, że handlował dragami na terenie jakiegoś Czarnego i go zastrzelili...dobrze mu tak! Bądź o 19 w naszym miejscu''
Spojrzałam na zegarek...18.40
Odłożyłam urządzenie i poszłam do łazienki, zmyć łzy i makijaż z twarzy. 
Handlował narkotykami jak Tom... a co jeśli on też jest w to zamieszany? Jeśli to on zabił? Ale... ale był ze mną. Muszę się jej o to dokładnie zapytać. 
Było już ciemno, więc ubrałam czarne dresy i bluzę tego samego koloru. Nie chciałam narażać się na głupie pytania, ze strony obojga rodziców. Więc zeszłam na dół, przez balkon... na reszcie lekcje gimnastyki się na coś przydały.
Nasze tajne miejsce... jest to ławka w parku, zakryta krzakami. Droga tam zajmuje mi dziesięć minut. Gdy doszłam była równa dziewiętnasta. Zobaczyłam rostrzęsioną Paulę. Pierwszy raz, widzę ją w takim stanie. Zawsze jest pewna siebie i nigdy nie płacze...  
Podbiegłam do niej i od razu uścisnęłam. Była strasznie zimna...ile ona tu stała?

Potrzebowała mnie...czuję to, przez to jak mnie ściska. 
Była z nim trzy lata... pierwsza prawdziwa miłość. Takich nie da się zapomnieć...coś o tym wiem, Czułam się tak kiedy, Lisa wyjechała. Mówi się, że jeśli Kocha to wróci...nie wróciła, więc nie kochałam?
Jej łzy kapały na moją bluzę, jakby deszcz. Uścisnęłam ją jeszcze mocniej i wtuliłam się w jej rozczochrane włosy, co było łatwe, bo jest ode mnie niższa o pół głowy. 
Stałyśmy piętnaście minut, bez słowa, aż w końcu zapytałam jak to się stało i z kim ją zdradził. Usiadłyśmy na ławkę, a Paula zaczęła swoją opowieść...
,, Wczoraj miała się z nim spotkać o siedemnastej, lecz nudziło się jej i poszła do niego o szesnastej. Wpuściła ją jego mama - wysoka blondynka o karmelowych oczach  i ciemnej karnacji. Pobiegła do pokoju swojego chłopaka, a gdy uchyliła drzwi, zamurował ją; Jej chłopak w ramionach Melisy... w dwuznacznej sytuacji. Paula podeszła do nich i uderzyła Petryka, w policzek z pięści i powiedziała, że to koniec. Wybiegła z domu i wróciła do siebie. Przepłakał noc, a jakoś o piątej nad ranem doszła do wniosku, że to nie była miłość tylko zauroczenie i była z nim z przymusu. Ogarnęła się i była szczęśliwa, że znów jest singielką, w końcu może flirtować z chłopakami.
Jakoś o czternastej, zaczęły wyć syreny policyjne, niedaleko jej domu. Poszła zobaczyć o co chodzi. Gdy była na miejscu dowiedziała się od ludzi, że ktoś został postrzelony. Podeszłą bliżej do miejsca zdarzenia i zobaczyła jego zapłakanych rodziców, którzy rozmawiali z policją...wszystko było już dla niej jasne Petryk nie żyje...
Na początku, nie wiedział co zrobić. Jak osoba którą wczoraj widział...zginęła. Nie ma już go... z jednej strony chciała płakać,ale z drugiej ucieszyła ją ta wieść... zaczęła się przy wszystkich śmiać i tanecznym krokiem wróciła do domu...dosięgła go karma, dobrze mu tak"
Czemu płakała, skoro wtedy się cieszyła?
Dlatego, że nie wiedział co czuje. Chciał jego śmierci...czuła się za to odpowiedzialna.
Udało mi się ją uspokoić i skłonić do pozytywnego myślenia...
Opowiedziałam jej moją dzisiejszą przygodę...była zdziwiona i zmieszana, ale ostatecznie powiedziała, że to nie możliwe. Bóg by mi tego nie zrobił...lecz kto to wie?
Położyliśmy się na trawie i zaczęłyśmy oglądać gwiazdy. Leżałyśmy tak dwie godziny i gadałyśmy o głupotach...tęskniłam za tym. Lecz ten przyjemny wieczór, przerwał telefon od mojej rodzicielki. Musiałam wracać do domu. Rzeczywistość znów powróciła... 
Na wyniki czekaliśmy dwa tygodnie. 
14 dni tortur...
336 godzin cierpienia za ukochaną osobą...
20160 minut niepewności...
1209600 sekund bólu...
Hektolitry łez...
Żal do samej siebie o to, że go pokochałam...
Do tego szkoła, nauka... to za dużo. Najgorsze było to, że nawet na mnie nie spojrzał. Nie okazał grama czułości...zapomniał o mnie?

Koperta z wynikami, leżała na kuchennym blacie. Chciałam ją rozerwać i sprawdzić, czy moje obawy się potwierdziły. Lecz trzeba było czekać na wszystkich, czyli Toma i jego mamę. Krążyłam po całym domu jak  wariatka. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, jak oparzona, zbiegłam na dół do kuchni i oparłam się o blat. Próbowałam wyglądać beztrosko, lecz gdy wszedł Tom, przytuliłam go i szybko pocałowałam, aby nikt nie zauważył. Wróciłam na swoje miejsce, lecz ciągle wpatrywałam się w jego piękne, brązowe, oczy. Chciałam na niego wejść i całować, te różane wargi. Tęskniłam...on też widać to, po tym jak na mnie patrzy...
Ojciec bez słowa otworzył kopertę i oznajmił...


WikkiNikki
Wszystko zależy od was, co będzie dalej!!
Nikki i Tom mają być rodzeństwem?
Piszcie  w komentarzach wasze opinie...
Pozdrawiam :p

6 komentarzy:

  1. Ogólnie to jestem w szoku. Jej ojciec miał romans z Simone...Nikki jest młodsza od Toma...to kiedy jej matka się o tym dowiedziała?!
    Najważniejsze jest to, że Tom nie odpuści i mam nadzieję, że okaże się, że oni nie są rodzeństwem. To przykre. Czytałam całą serię Darów Anioła i jak doczytałam, że Jace i Clair są rodzeństwem to się wściekłam (na szczęście to był blef złych ludzi). I nie możesz im tego zrobić!
    Nie jestem przekonana, co do tej Pauli. Nie mogę ogarnąć jej zachowania, przecież jej chłopak został zamordowany, a ona już myśli o nowych fagasach? To trochę...niemoralne i gówniarskie.
    I na Twoim miejscu trochę wstrzymałabym się z rozwojem akcji, dlatego, że lubię jak coś trzyma w napięciu :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. .. Szok. Odcinek jak by nie pisany przez ciebie. Ekstra. Nic dodać nic ująć. Em, nie mają być rodzeństwem, bo jak będą to nie przeczytam nic więcej.... Bay :*



    Pozdrawiam Re :*****

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejjj
    Ja też jestem w szoku... Normalnie cudo *-*
    NICOLE I TOM NIE MOGĄ BYĆ RODZEŃSTWEM!
    Absolutnie nie. Jeśli będą to nie widzę sensu już kontynuowania czytania tego opowiadania... Sorry :/

    Jak można się cieszyć z czyjejś śmierci? No ok, zdradził ją ale... bez przesady. Trzeba mieć totalnie śmiecie w swojej mózgownicy by tak myśleć o innej osobie... Nie pojmuję tego w ogóle :)

    To mi się spodobało:
    "Na wyniki czekaliśmy dwa tygodnie.
    Czternaście dni tortur...
    336 godzin cierpienia za ukochaną osobą...
    20160 minut niepewności...
    1209600 sekund bólu...
    Hektolitry łez...
    Żal do samej siebie o to, że go pokochałam..."

    Super *-*

    Powtarzam, Tom i Nikki nie mogą być rodzeństwem... Nie doprowadż to takiej tragedii :(

    Pozdrawiam :*

    look-into-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. NIE MOGĄ BYĆ!!!! Oni mają być parą! Możesz nawet zrobić, że Simone nie jest ich matką i że zostali podmienieni w szpitalu, a prawdziwe dzieci Simone są wspólne z tym ojcem, ale byle nie było wyniku, że Tom jest jej bratem!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja tam bym chciała, żeby byli rodzeństwem. Ciekawi mnie reakcja, co by było gdyby? Poradziliby sobie z tą sytuacja i zostali przyjaciółmi czy może nadal para? Zdecyduj sama, w trakcie pisania zobaczysz co łatwiej ci będzie przychodzić do głowy :3

    OdpowiedzUsuń