sobota, 25 października 2014

16. Jak ogień...

Kochaj mnie,

Kochaj mnie!

Kochaj mnie nieprzytomnie jak zapalniczka płomień,

jak sucha studnia wodę.

Kochaj mnie namiętnie tak,

jakby świat się skończyć miał’



Nie ma to jak stresowanie swojej dziewczyny tuż przed maturą. Nie mogłam się przez niego skupić. Dopiero po testach napisał mi, że wszystko gra.
Gdy to przeczytałam, mój telefon znalazł się na drugiej stronie szatni.
Czemu nie mógł mi tego przysłać przed?
Nienawidzę go! Jednak z drugiej strony jestem szczęśliwa, że nic, mu się nie stało.
Do tego wszystkiego nie odzywał się do mnie przez następne cztery dni. Nie mogłam do niego pójść, bo głupie zakazy związane ze ślubem mojej siostry. Raz udało mi się do niego wymknąć, ale i tak nie było go w domu. Bill powiedział mi, że nie ma go już od kilku dni. Nie rozumiałam, czemu?
Byłam tak zdenerwowana, że w drodze powrotnej zaszłam do jakiegoś obskurnego baru. Zamówiłam kilka drinków... zdziwiło mnie to, że nie pytają mnie o dowód. No ale cóż, jak nie proszą to trzeba korzystać.
Pierwszy łyk...
Ostatnia kropla...
Ktoś podchodzi...
###


Ta sytuacja powtórzyła się kilka razy. Nie wiem czemu, ale gdy Toma nie ma bok mnie, czuję się pusta, beż życia.
To znaczy, że jestem od niego uzależniona?
Chyba tak, tylko, że to uzależnienie jest jeszcze gorsze niż faza na narkotyki czy alkohol. Miłość do drugiej osoby jest takim silnym uczuciem, że może zabić. To coś jak seksoholizm. Z tego nie da się wyleczyć. 
To choroba...
która niszczy od środka.
Kilka razy po pijaku, pomyliłam Toma z innymi mężczyznami. Jestem aż tak zdesperowana?
Potrzebuję go. Bez niego jestem NIKIM.



Leżałam na łóżku, popijając wino. Nikogo nie było w domu,więc mogłam dać upust emocjom. Na stoliku leżał nóż. Wzięłam go do ręki i zaczęłam rysować długie linie na swoich nogach. Na początku były to tylko niewidoczne kreski.
Ciągle myślałam o chwilach spędzonych z Tomem. Łzy same napływały mi do oczu, a potem spadały na czerwoną pościel.  Wspomnienia spowodowały głębsze rany na nogach. To był pryszcz. Gorzej boli utrata ukochanej osoby.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, zostawiając za sobą krwawe ślady. Odkręciłam korek z wodą od wanny i weszłam do środka. Cholernie szczypało, jednak nie miałam dość. Popatrzyłam na swoje ręce. Przekręciłam głowę lekko w prawo i zaczęłam tworzyć krwawe rysunki. Omijałam żyły. Nie chcę umrzeć, umierają tylko ci słabi. Jestem silna...no przynajmniej się staram.
Spojrzałam na swoje okrwawione ciało. Uśmiechnęłam się i wzięłam zapałkę, która leżała na obok świeczek. Odpaliłam ją i zaczęłam przesuwać nią raz w prawo, raz w lewo. Płomyk zapalonego światełka pochłoną ciemność, którą od pewnego czasu uwielbiam. Zapaliłam cztery świece o zapachu róż, nie odrywając wzroku od tańczących płomieni...
Ogień jest piękny, czemu niektórzy się go boją?
On oznacz ciepło, czyli dobre samopoczucie w towarzystwie. To znak Ducha Świętego.
Głupcy...
Usłyszałam jak ktoś się do mnie dobija. Wywróciłam oczami i niechętnie wyszłam z wanny. Nałożyłam czerwony szlafrok i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazała się Alison w rudych włosach. Zamrugałam kilka razy i radośnie się do niej uśmiechnęłam.
Dzięki Tomowi nauczyłam się perfekcyjnie kłamać. Przynajmniej zostawił po sobie jedną pozytywną rzecz

- Od kiedy jesteś ruda? - wybuchłam głośnym śmiechem, który był pierwszym szczerym od kilku dni. Dziewczyna, która od zawsze nosi czarne kolory, ma na włosach rudego kota. Nie pasuje to do niej. Na pewno nie do jej charakteru

- Od końca matury. No jakieś trzy tygodnie. Ale to jest mało istotne... co działo się z tobą przez ten czas? - pobladłam. Spuściłam głowę i pojedyncza łza spłynęła po moim czerwonym policzku. 
Trzy tygodnie... zamknęłam się w swojej skorupie przez ten czas. Płakałam, wyzywałam, kłamałam, kaleczyłam... zmieniłam się na gorsze.
Zacisnęłam pasek od szlafroku i pociągnęłam ją za rękę w stronę swojego pokoju.
Z szuflady wyciągnęłam listy, których nigdy nie wyślę. Wszystkie moje uczucia, związane ze zdradą przelałam na papier. Kiedyś czytałam, że to dobry sposób na pozbycie się negatywnych emocji. 
Pomogło, lecz nie usunęło wspomnień. 
Moja przyjaciółka patrzała na te kartki z szeroko otwartymi oczami. Szybko je  przekładała  i kręciła głową. Spojrzała na mnie, a ja automatycznie się rozryczałam i upadłam na podłogę. Przytuliła mnie i zaczęła szeptać, że wszystko będzie dobrze i że tylko mnie kocha. Uwierzyłam jej, nie wiem czemu. Chyba jej jako jedynej ufam. Moja kochana księżniczka ciemności. 
Odsunęłam się od niej i wstałam. Jednak Alison nie wstała. Jej wzrok spoczywał na moich nogach... no tak, zapomniałam.

- Co ty zrobiłaś! Z tym trzeba jechać do lekarza! - podskoczyła  i zaczęła mnie pchać w stronę wyjścia. Stawiałam protesty, lecz ich nie słuchała. Zignorowałam ją i pobiegłam do kuchni. Na jednej z mahoniowych szafek leżał mój telefon. Niechętnie na niego spojrzałam... jedna nowa wiadomość od: Tom.
Trzęsącymi się rękoma, odblokowałam urządzenie i przeczytałam wiadomość


,,Nie Kocham Cię, przestań"

Te słowa brzmiały w mojej głowie, jak grom z jasnego nieba. Upuściłam telefon na ziemię i znów się rozryczałam. Ali weszła do kuchni, a ja spojrzałam na nią gardzącym wzrokiem. Otarłam łzy i podeszłam do szuflady z nożami. Wyjęłam jeden i wbiłam go prosto w serce, tak jak to zrobił przed chwilą Tom

- Nie Kocha mnie! Zdradził i oszukał! - cała obolała upadłam na podłogę, a światła lamp zaczęły być coraz mniej widoczne. Wszystkie kolory zaczęły się mieszać, głosy coraz cichsze... tak ma wyglądać śmierć? Nie boli...no może tylko złamane serce.
Ciemność

####

Zbiegłam ze schodów, aby przywitać osobę którą kocham.
Wygładziłam czerwona sukienkę i potrzepałam szybko włosy, opadając na ramiona. Otworzyłam drzwi i przytuliłam się do chłopaka w garniturze, który stał na przeciwko mnie i  pocałowałam go lekko w usta. Zaśmiałam się, a następnie wsiedliśmy do jego auta.
Wciąż nie mogłam przestać się śmiać. On jest esencją mego szczęścia oraz życia. Kiedyś go nienawidziłam, a teraz nie mogę bez niego wytrzymać, Kocham Go.
Jechaliśmy drogą której nie znałam. Wydało mi się to dość dziwne, bo myślałam, że znam każdy kąt Hamburga. Oparłam się o siedzenie i podgłosiłam radio w którym grała moja ulubiona piosenka; Black Veil Brides - In The End. Wsłuchałam się w tekst i zaczęłam go nucić po nosem...

,,W końcu,
Gdy moja dusza udała się na spoczynek,
Co pozostało z mojego ciała?
A może jestem tylko skorupą?
I walczyłem
I ciałem i krwią, przewodziłem mojej armii.
Przez to wszystko oddałem serce w zamian za moment chwały''


Po następnych piętnastu minutach ciszy, otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę osoby kierującej... nikogo nie było. Zaczęłam się rozglądać w okół.
Gdzie on jest?
Spojrzałam przed siebie i ujrzałam światła, które powoli zamieniały się w ogień...

Poderwałam się do pozycji siedzącej i zaczęłam ciężko oddychać. Znów zaczęłam czuć ból w klatce piersiowej. Złapałam się za serce i rozejrzałam po pomieszczeniu. Białe ściany, mały telewizor na jednej z nich, wysokie łóżko, kroplówka... szpital. Bezsilnie opadłam na łóżko i zaczęłam płakać.
Czemu nikt nie da mi w spokoju umrzeć. Skoro osoba, którą kocham, mnie nie kocha, to po co mam żyć?!
Do sali wszedł  starszy mężczyzna z siwymi włosami, ubrany w szpitalne rzeczy, czyli lekarz, któremu towarzyszyła ruda piguła. Uśmiechnęła się do mnie, lecz mój wzrok skierowałam na białe ściany.
Zaczęli się wypytywać jak się czuję, czy coś mnie boli i inne głupoty. Chce umrzeć.
Kilka razy próbowali nawiązać ze mną rozmowę, lecz i tak byłam cicho jak nieboszczyk. Siwy mężczyzna poddał się i wyszedł, lecz jego koleżanka po fachu, powiedziała, że psycholog przyjdzie do mnie o 13.
Jaki psycholog? Nie jestem chora psychicznie!
Co ja gadam... chciałam się zabić.
Uniosłam ręce do góry i zaczęłam się im przyglądać. Były chude, białe i okropne. Z resztą jak cała ja w tej chwili. Prawie nic nie jadłam i możliwe, że mam anemie. Tak powiedział lekarz, do tego z entuzjazmem w głosie. Jak można być tak okrutnym? 
Postanowiłam wstać. Znaczy spróbować. Nie miałam siły, aby podnieść się na własnych nogach. Każda próba, kończyła się upadkiem na łóżko. Jedyne co mogłam zrobić, to się rozejrzeć. Na szafkach obok mnie stało pełno misiów, kwiatów, balonów... po co to? Nagle dostrzegłam mój telefon. Chwyciłam go i sprawdziłam wiadomości. Była tam ta, przez którą tu jestem. Chciałam ją usunąć, zniszczyć, lecz nie mogłam. Zaczęłam przeglądać nowsze wiadomości. Wszystkie od moich przyjaciółek. Ani jednej od Toma. Rzuciłam urządzeniem o ścianę i znów się położyłam. Łzy znów zaczęły lecieć jak opętane. Kurde, ile mam jeszcze płakać, aby to się skończyło?
Potarłam rękoma oczy i nagle jakby z podziemi wyrosła kobieta z teczką. Miała długie brązowe włosy, okulary na nosie, zieloną marynarkę oraz spodnie tego samego koloru. Na nogach dopełniające się czarne szpilki. Czyli oto mój psycholog

- Witaj Nicole. Nazywam się Aria i do końca pobytu w szpitalu, będę rozmawiać z tobą o twoich problemach - położyłam ręce przed sobą i zaczęłam się bawić bransoletką z serduszkiem. Kurde, ona jest od Toma. Zerwałam ją z ręki i włożyłam do szuflady - Czemu to zrobiłaś? - cisza - Kto był tego powodem? - cisza. Zadała mi jeszcze kilka pytań, lecz tak jak wcześniej, nie odezwałam się. Jednak gdy chciała wyjść, coś we mnie pękło

- Zdradził mnie, oszukał, zostawił. To się stało! - po tych słowach wyszła. Następna osoba, która chce mi niby pomóc, a i tak ma mnie gdzieś.
Wyjęłam sobie kroplówkę i resztkami sił podeszłam do okna, którego widok kierował się na plac zabaw. Było tam wiele dzieci w różnym wieku. Wszystkie bawiły się beztrosko. Uśmiechnęłam się jak głupia do szyby...
Czemu moje życie, znów nie może tak wyglądać jak tych dzieci? Jedynym ich zmartwieniem jest, aby się nie spóźnić na Scooby - Doo czy Kim Kolwiek. Tęsknie za tym.

Co chwila ktoś do mnie przychodził. Najpierw rodzice, potem przyjaciółki i nawet koledzy ze szkoły. Udawałam, że wszystko gra, lecz tak na prawdę czułam, jak to uczucie rozrywa  mnie od środka.  Tak wszystkich słuchałam, że nawet nie wiem codo mnie mówili.
Dowiedziałam się, że nie trafiłam nożem w serce, tylko pod. Dlatego mnie uratowali. Co ze mnie za łamaga. Nawet nie potrafię się zabić. Teraz podziwiam Anioły, które to zrobiły. 
Myślałam, że ten dzień nie może być już gorszy, jednak myliłam się.
Pod wieczór, przyszedł ktoś kogo się nie spodziewałam. Wysoki blady chłopak z warkoczykami na głowie. Jednak nie był sam. Była z nim blond  dziewczyna, która wyglądała jak Barbie. Kazał jej zostać na zewnątrz, a sam wszedł

- Wynoś się stąd! Nie chcę cię widzieć! - zaczęłam krzyczeć na mojego byłego chłopaka. Mimo protestów podszedł do mnie i przytrzymał mi twarz. Spojrzał mi głęboko w oczy i włożył w dekolt karteczkę. Następnie wyszedł bez słowa...


WikkiNikki
Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale brak weny. Tan odcinek napisany nie przeze mnie tylko przez moje nerwy. Kilka ostatnich dni spowodowało, że teraz chodzę  cała w nerwach.

środa, 24 września 2014

15. ... i położyłam się na łóżku.

Kiedyś piękne dni zostaną policzone

Zauważasz jak mijają lata

Co znaczy szczęście, co znaczy kochać

Kiedy jest się szczęśliwym?

Spójrz mi w oczy, nie zmienią się

Spójrz sercem, wtedy zauważysz

Największe posiadanie człowieka

Nie jest żadnym posiadaniem

Tylko to jak Cię kocha i chroni





Miesiąc... od tamtego dnia, zmieniło się zupełnie wszystko.
Mama stała się milsza, tata przeprowadził się z powrotem do Hamburga, a Pani Simone nie patrzy na mnie, już tak, jak kiedyś; z pogardą. Poznałam lepiej Billa i nawet się z nim zaprzyjaźniłam. Tom bardzo się stara. Czasami mu nie wychodzi, ale widzę, że mu na mnie zależy. Codziennie gdzieś mnie zabiera. Powiedział, że zerwał z dragami... nie wiem czy mu wierzyć. Gdy to mówił, był jakiś mało przekonujący...
W szkole idzie mi coraz lepiej. Za pięć dni matura... trochę się stresuję, ale po prostu tyle się uczyłam, że musi mi się udać! Nigdy nie byłam, aż tak zdeterminowana 
 Made, Paula i Alison są teraz zawsze przy mnie.  Pięć dni temu miałyśmy babski wieczór. Zaczął się od romantycznej komedii, następnie nabijanie się ze wszystkich scen.  Piwo, tańce, skakanie na łóżku Alison i ... zarwanie go. Głośny śmiech i nagle... zwierzanie. Paula spojrzała w niebo i zapytała się czyn on ją widzi. Potem się rozpłakała. Mówiła, że to wszystko jej wina. Uspokajałyśmy ją. Mówiłyśmy, że nie ma na to wpływu. Ona po prostu wyszła i nie dała znaku życia, przez następne trzy dni.

--- ### --- 

Stukanie w balkonowe drzwi - zignorowane
Wołanie zza szyby - zignorowane
Nauka przed maturą - etap końcowy
Lecz szkoda, że Tom mi w tym przeszkadza. To właśnie on puka w te szklane drzwi.
Po kilkakrotnej próbie, wołania mego imienia, zirytowana podeszłam i otworzyłam szklane drzwi. Skrzyżowałam ręce na piersi, a Tom się zaśmiał.  Chciał mnie pocałować, lecz go odepchnęłam. Znów się chamsko zaśmiał i przyparł mnie do ściany.
Oblizałam wargi, a on wbił się w nie. Nie wiem czy to dziwne, ale lubię jak, traktuje mnie jak rzecz. Czy to nie jest trochę chore? Lubię być przez niego poniżana, krzywdzona... jestem nienormalna.
Wodził swą ręką po moim tyłku i nagle ją strasznie mocno zacisnął. Syknęłam z bólu, a on mnie podniósł i zaniósł na łóżko. W tym samym czasie zdążył zamknąć drzwi.
Zdjęłam koszulkę i położyłam się na łóżku.  Zaczęłam wodzić po moim ciele, opuszkami palców. Tom stał i patrzył jakby był zahipnotyzowany. Ściągnęłam dresowe spodnie, ukazując tym samym, koronkową bieliznę. Rozłożyłam się wygodnie, czekając na jego ruch. Nie trwało to zbyt długo , gdyż od razu ukucnął i położył ręce na moich udach. Chciał ściągnąć mi majtki, lecz zatrzymałam jego ręce. Spojrzałam mu głęboko w oczy i wyszeptałam Boję się. Uśmiechnął się blado i pocałował w czubek głowy.  Zaczął się ubierać, lecz nie chciałam tego tak szybko kończyć. Wstałam i rozebrałam stanik oraz oblizałam prowokująco usta. Zaszedł mnie od tyłu,  przytulił się mocno do moich pleców i zaczął bawić się moimi sutkami. Raz je ściskał, a raz wykręcał na wszystkie strony świata.  Chciałam oddać mu się w całości, być tylko jego bezbronną lalką. Chwyciłam jego ręce i zsunęłam je w dół. Na brzuch.
Jest już ciemno, do tego nikogo nie ma w domu... może warto to wykorzystać? 
Wyrwałam się z jego uścisku i podeszłam do drzwi. Pokazałam ręką, aby szedł za mną. Poszłam do łazienki, odkręciłam wodę po prysznicem i zaczęłam się rozbierać do końca. Tom stał oparty o zamknięte łazienkowe drzwi. Miał założone ręce na piersi i głupawy uśmieszek na twarzy. Rozebrana podeszłam do niego i chwyciłam za rękę ciągnąc go w stronę prysznica. Weszłam do niego pierwsza i czekałam, aż się rozbierze. Robił to strasznie długo, więc w końcu postanowiłam go wciągnąć w bokserkach na miejsce obok mnie. Oparłam się o płytki i zaczęłam go namydlać. Oparł się rękoma o ścianę, tym samym jeszcze bardziej przygniatając do ściany. Delikatnie mnie pocałował i zjechał niżej...znaczy chciał zjechać, lecz bylam szybsza. Uklęknęłam przed nim. Odgarnęłam włosy za ucho i szybko ściągnęłam mu bokserki. Zamknęłam oczy i włożyłam go sobie do ust. Nie chciałam na to patrzeć... bałam się. Tak, wiem, że Tomowi mogę ufać, ale za cholerę nie mogę...
Słyszałam jego ciche jęki, które były zakłócane przez wodę. Złapał mnie za włosy i zaczął poruszać moją głowa coraz szybciej. Teraz, słyszałam tylko jego szybki oddech i długie głośne stęknięcie. Następnie kleistą wydzielinę w buzi.
Podniosłam się i na jego oczach, połknęła to.  Oblizałam usta i pocałowałam go.  Chciałam już wyjść, lecz złapał mnie za rękę i popchną z powrotem na ścianę. Odwrócił mnie, do siebie tyłem i chciał we mnie wejść, lecz zapomniał o jedne rzeczy...

-Bez prezerwatywy nawet się nie waż! - zagroziłam palcem.  Tom nie chętnie wyszedł z kabiny po spodnie, w której była gumka.  Pomachał nią i znów znalazł się w tej samej pozycji 

- Chcesz ją założyć, czy ja to mam zrobić? - wyszeptał mi do ucha... doskonale wie, że tego nie lubię 

- Lepiej ty.  Może ja to źle zrobię i będą nieprzyjemnie konsekwecje - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek 

- Nasze dziecko byłoby najładniejsze ze wszystkich, mając taką piękną mamę i przystojnego tatę - nie zdążyłam nic powiedzieć,  bo Tom nie ostrzegając, wszedł we mnie. 
Nie bolało jak poprzednio.  Wręcz przeciwnie, było to spełnienie marzeń. Nigdy nie czułam się tak dobrze jak teraz.  Nasze krzyki rozkoszy, wypełniały cały dom.  Oddechy, były coraz szybsze,a ciała coraz bardziej pragnęły się na wzajem.  Nagle poczułam wielką ulgę oraz sepełnienie.  Upadłam na kolana i oparłam glowę o płytki.  Osoba za mną,  położyła zewnętrzną część rąk na kafelki. 
Spojrzałam w górę i napotkałam zwrok Toma.  Zaśmiałam się i wstałam.  Przytuliłam go i w ręczniku poszłam do pokoju. 
Rzuciłam ręcznik na łóżko i otworzyłam szafkę z bielizną.  Ubrałam czarny stanik i majtki tego samego koloru z żyrafą.  Usłyszałam śmiech Toma.  Odwróciłam się i zobaczyłam jak ,,mój Bóg", bez bokserek siedzi na fotelu od biurka

- No co? - wzruszyłam ramionami i poprawiłam specjalnie biustonosz

- Bardzo seksowne majtki z żyrafą - zaśmiał się i oparł o krzesło.  Pokazałam mu język i podeszłam do szafy z ubraniami.  Wyciągnęłam czerwoną halkę z czarną koronką na ramionach i 
przy zakończeniach. Roztrzebałam włosy ręką i położyłam się na łóżko. Przewróciłam się na prawy bok i ujrzałam pełno książek, notatek, kartek oraz długopisów. 
Poczułam jak Tom kładzie się obok i przytula się do moich pleców 

- Co będzie jeśli nie zdam? - odwróciłam głowę w jego kierunku. Odwrócił mnie w swoim kierunku. Przytuliłam się do jego umięśnionego brzucha. Czułam jak całuje moją głowę 

- Jesteś takim kujonem, że na pewno zdasz - walnęłam go, lecz tylko się zaśmiał... czemu jak chcę aby go bolało, to on zawsze się śmieje?  
Poczułam jak coś smyra mnie po nodze. 
Spojrzałam w dół...mogłam się spodziewać,  że to przyrodzenie Toma, daje o sobie si we znaki. Tylko jedno mnie zdziwiło 

- Gdzie masz prezerwatywe? - odsunęłam się od jego torsu i usiadłam po turecku 

- Skąd wiesz, że miałem ją założoną? - cwano się uśmiechną. Zrobiłam wielkie oczy i walnęłam go po raz drugi, tym razem w ramię 

- Tom!  Dobrze wiesz, że przez to możemy mieć przesrane! - zgramoliłam się z łóźka i zaczęłam szukać w torebce telefonu 

- Dobrze wiesz, że żartuję!  - wybuchł śmiechem,a ja uderzyłam ręką o swoje czoło.  Całe życie w śród debil.
Skoro on mi mógł zrobić kawał, to ja mu też zrobię. Podeszłam do okna i krzyknęłam 

- Moja rodzina przyjechała! Chowaj się! - jego mina zbladła. Złapałam go za rękę i kazałam mu się schować za szafę.  Śmieszyła mnie ta sytuacja, lecz nie dawałam tego po sobie poznać. 
Wciągnęłam na tyłek dresy i włączyłam laptopa.  
Po dziesięciu minutach ciszy,  odezwał się Tom.  Spojrzałam w jego stronę i wybuchłam śmiechem. Stał nagi, przykrywając rękoma swoje przyrodzenie

-  Mogę już wyjść?  Nie wejdą tu - podeszłam do niego i pocałowałam go w usta 

- Mówiłam ci wczoraj, że wszyscy jadą wybrać suknię na ślub mojej siostry.  Nie ma ich tu - pokazałam mu język i złapałam go za tyłek 

- O ty mała suko - wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Ubrał się i zaczął mnie znów całować.  Posadził mnie na krawędzi umywalki i kontynuował swe poczynania.  Do czasu,gdy popchną mnie do tyłu. Wpadłam do umywalki w której było pełno wody. 
Zaczął się śmiać i pokazał mi język 

- Teraz jest dwa do jednego - zeszłam na ziemię i przymrórzyłam oczy 

- Jest dwa do dwóch.  Pamiętasz jak przypaliłam ci dredy?  - uśmiechnęłam się i pokazałam mu język 

- Muszę już spadać.  Mam jeszcze pewną sprawę do załatwienia - chciał wyjść z łazienki, lecz go zatrzymałam i pocałowałam prosto w usta 

- Uważaj na siebie. Obiecaj, że nic ci się nie stanie! - krzyknęłam ze łzami w oczach.  Odgarnął mi włosy z policzków i pocałował w czoło. Wyszedł. 
Nic nie powiedział... czyli nie może mi tego obiecać.  Jeśli coś mu się stanie, zabiję się.  Łzy zaczęły płynąć jeszcze szybciej. Upadłam na podłogę i rozryczałam się. 
Oszukał mnie. Wcale nie zwrwał z narkotykami. Nadal ryzykuje życie dla tego świństwa... wygląda na to,  że to jest ode mnie ważniejsze. Nie daruję tak łatwo. 
Poszłam po telefon do pokoju,a następnie zeszłam na dół.  Położyłam się na kanapę i napisałam do niego sms-a.
Do:  Tom 

,, Kiedy skończysz tę sprawe, odpisz.  Martwię się o ciebie. Proszę "

Muszę się tak martwić, a jutro mam maturę... dzięki Tom. Nienawidzę cię
Ale Kocham...

WikkiNikki 
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale szkoła.  Dziś dostałam 58 z chemii, co za nieszczęście. No ale za to 100 z angielskiego ;p
Jeszcze do tego wszystkiego, reżyser do Girl got a gun jest bardziej zboczony ode mnie... kaplica. 
Poprawcie mi humor waszymi opiniami w formie komentarzy  :p


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

14. Moja to B Rh- , a ich to A Rh+

Rycz ! - Rycz !


Kiedy będziesz na to gotowy



To proszę odejdź



Rycz ! - Rycz! 



Jeśli to nie wystarcza



Padnij na kolana i błagaj!



Rycz ! - Rycz !



Kiedy będziesz na to gotowy



To proszę odejdź



Rycz ! - Rycz !



Czego, czego, czego jeszcze chcesz?


Krążyłam po całym domu jak wariatka. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, jak oparzona, zbiegłam na dół do kuchni i oparłam się o blat. Próbowałam wyglądać beztrosko, lecz gdy wszedł Tom, przytuliłam go i szybko pocałowałam, aby nikt nie zauważył. Wróciłam na swoje miejsce, lecz ciągle wpatrywałam się w jgo piękne, brązowe, oczy. Chciałam na niego wejść i całować, te różane wargi. Tęskniłam...on też widać to, po tym jak na mnie patrzy...
Ojciec bez słowa otworzył kopertę i oznajmił, ze szeroko otwartymi oczyma


- Potwierdzamy pańskie ojcostwo w 99,5%...- jak to? Jak to możliwe? Podeszłam do niego, ze łzami w oczach i wyrwałam papier, z jego rąk. Przeczytałam to chyba kilkanaście razy. Zrzuciłam ten głupi kwitek na ziemię i przytuliłam do Toma. Mocno go uścisnęłam, a on odwzajemnił to... zdziwiłam się. Schowałam głowę w jego koszulkę i pomoczyłam ją łzami oraz tuszem od rzęs. Poczułam jego rękę, która gładziła mnie po głowie. Tyle czułości w tym dotyku... jak on może być.... moim bratem. To brzmi obrzydliwie. Kochałam własnego brata... nie... Kocham


-Nikki, nadal cię Kocham i nie pozwolę ci odejść.. - wszystko pękło. Zaczęłam płakać... jak... jak dziecko. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i poczułam jego łzy na policzku. Oderwałam się od niego i spojrzałam na gapiów. Byli jakby nieobecni. Jakby coś ukrywali...


-.To nie prawda, tak? To wszystko jakiś głupi żart...


-Nie, Tom i Bill są moimi synami,...ale... ty - niegrzecznie mi przerwał, ale też nie skończył swojej wypowiedzi. Ukrywa coś przede mną? Powinnam raczej powiedzieć, ukrywają?


- Pora abyś poznała prawdę ,córeczko - odezwała się moja matka, chyba pierwszy raz od dwóch tygodni. Jaką prawdę? Co się z nimi dzieje? Od kiedy nazywają mnie ,,córeczko ?


-Słucham was, rodzice ... - spojrzeli na siebie i mama zaczęła swoją opowieść...

Osiemnaście lat temu, mama poznała mężczyznę na jednym z wyjazdów służbowych. Utrzymała z nim kontakt i z tej znajomości,powstał romans. Owocem tego ,,skoku w bok " jestem ja.
Kiedy miałam dwa lata, spadłam ze schodów i trafiłam do szpitala. Potrzebowałam krwi, nikt z mojej rodziny nie mógł mi jej dać. Moja to B Rh- , a ich to A Rh+. Ojciec zażądał, testów na ojcostwo... wyszły negatywnie. Lecz powiedział, że zostanie i jej wybacza. Przez następne pięć lat wszystko było wspaniale. Matka była ,,idealną panią domu ",a ojciec ,,kochającym mężem"... jednak pewnego dnia, mama przyłapała panią Simone i ojca w łóżku. Mama, wyrzuciła go z domu, gdy dowiedziała się, że ich romans trwa już dziesięć lat.  Wtedy się zmienila...Stała się pracoholiczka bez skrupułów...
Przez całą historię, byłam odwrócona do nich plecami. Wtulałam się w Toma i płakałam. Nie dość, że jestem nie planowanym dzieckiem, to do tego, mój ojciec, to nie mój ojciec, tylko jakiś obcy mężczyzna... jest tego jeden plus... Tom nie jest moim bratem.
Szczerze? Nie obchodzi mnie, kto jest moim ojcem. Przecież i tak bez niego dorastałam i wychowywałam się.
Cieszę się, że mój chłopak pozostanie moim chłopakiem i to jest najważniejsze. Nigdy nie tworzyłam z moimi rodzicami żadnej więzi. Od dziesiątego roku życia,radzę sobie we wszystkim sama. Ojca w ogóle nie widzę... znaczy, pana który był przy mnie, do siódmego roku życia. A matka pracowała, pracuje i będzie pracować... każdego ma gdzieś. 

Może tak jest lepiej ? Może był to test?  Sprawdzian w którym, ci u góry sprawdzają moją wytrzymałość. Który miał na celu, wykończyć mnie psychicznie... 
Otarłam łzy z policzków i pociągnęłam Toma w stronę wyjścia.  Przez ułamek sekundy, widziałam twarz pani Simone. Malował się na niej, wstyd i hańba. Zaczęło mi jej być szkoda... przez jeden błąd, tyle płaci. 
Bez słowa weszliśmy do samochodu i odjechaliśmy.  Nie wiedziałam gdzie jedzie, nawet nie chciało mi się pytać.  On rozumie mnie, bez słów, jest moją bratnią duszą... kocham go. 
Przejechaliśmy całego miasto, a następnie ,skręciliśmy w las w którym Tom, wyznał mi miłość. Myślałam, że znów jedziemy na tę łąkę, lecz nie. Wjechał na podwórko dużego, białego domu.  Wyszedł z samochodu i otworzył drzwi, od strony pasażera.  Znów wpadłam w jego ramiona i z uśmiechem na twarzy, pocałował mnie w czubek głowy. Przeczesał mi włosy ręką i łapiąc,  za rękę,pociągnął w stronę domu. Przed wejściem zatorował mi drogę i szybko wziął   na ręce. Nie protestowałam, tylko mocno go przytuliłam. Gdy przechodziliśmy przez drzwi, czułam się jak panna młoda. Podrzucał mnie od góry, a ja piszczałam, aby przestał. Nie reagował na moje prośby. Dopiero gdy byliśmy na górze, postawił mnie przed drzwiami i zakrył mi oczy, czarną chustą...

- Co kombinujesz, Kaulitz? - zaśmiałam się, a Tom zamiast odpowiedzieć popchnął mnie do przodu. Kazał przejść dokładnie pięć powolnych  kroków...

Pierwszy, pocałunek w policzek...
Drugi, pocałunek w czoło...
Trzeci, pocałunek w podbródek...
Czwarty, podciągnął mój swetr do góry i polizał   brzuch, zatrzymując się przy kolczyki... 
Piąty, długo oczekiwany pocałunek w usta. Pierwszy od dwóch tygodni. 
Gdy poczułam jego wargi na swoich, oszalałam. Całowałam go jakbym miała go za chwilę stracić. 
Brakowało mi go...
Jego bliskości...
Dotyku...
Zapachu...
Pocałunków...
Głosu...
Śmiechu... Oto dowody na to, że jestem zakochana. Oszalałam na jego punkcie.
Gdy poczułam jego język w buzi oniemiałam. W tej chwili przestałam się ruszać...oddałam mu się. 
Czy dobrze robię? Oczywiście, niby czemu nie?
Przyparł mnie o ścianę, dalej całując. Chciałam ściągnąć tę opaskę, lecz nie pozwolił mi na to. Przerwał pocałunek i za rękę pociągnął w te miejsce, gdzie stałam przed chwilą.

- O co chodzi? Mogę to zdjąć? - zapytałam wskazując na chustę


- Zrobię to. Za chwilę zobaczysz o co chodzi... - usłyszałam tylko dźwięk otwieranych okien. Następnie zobaczyłam światło i piękny widok na jezioro. Słońce oświetlało  taflę wody, Nadając temu, wspaniały efekt. Rozejrzałam się po pokoju... ściany obłożone deskami z ciemnego drewna. Meble tego samego koloru i duże łózko. Na ścianach porozwieszane zdjęcia...


- Gdzie jesteśmy? - zwróciłam się w stronę czarnego, który siedział na łóżku i się uśmiechał. Pociągnął mnie za rękę i wskazał, abym usiadła na jego kolanach. Zaczął bawić się moimi włosami i całować po dekolcie - Nadal nie odpowiedziałeś na pytanie - lekko go odepchnęłam i spojrzałam głęboko w jego piwne oczy. 


 - To dom moich dziadków. Przed śmiercią, zapisali to mnie i Billowi - znów zaczął mnie całować, lecz jak poprzednio go odepchnęłam.


- Często przyjeżdżasz tu z dziewczynami? - skrzyżowałam ręce na piersi, a Tom głośno się zaśmiał i zrzucił ze swoich kolan, na łóżko. Wszedł na mnie i przygwoździł moje nadgarstki, do materaca


- Czemu pytasz się co chwila o inne dziewczyny? Jeśli chcesz wiedzieć, ty jesteś pierwszą, którą tu przyprowadziłem. Dlaczego nie wierzysz, że cię kocham?


- Wierzę w to i też cię kocham...strasznie tu gorąco...- zwolnił mi jedną rękę i otarłam czoło od potu


- Nikki, kto ubiera grube swetry w kwietniu? Zdejmij go...- chciał to zrobić, lecz zatrzymałam jego rękę. Zsunęłam ją trochę na dół, a jego palce zaczęły rozsuwać zamek, od moich spodni. Podniosłam tyłek i już chwilę później, byłam bez dolnej części garderoby.

Spojrzał mi prosto w oczy i przelotnie pocałował. Dalszą część pocałunków, przeniósł na brzuch. Zaczął od krawędzi brzucha  z bokserkami, Jechał coraz wyżej, aż do biustonosza.
Odsunął się i pocałował w nadgarstki moich rąk. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Pokazałam mu język i powoli ściągnęłam sweter. Byłam przed nim w samej bieliźnie, a nie krępowało mnie to. Wręcz przeciwnie, czułam się przy nim swobodnie. 
Znów zaczął,  całować mnie po dekolcie. Złapałam go za głowę i odepchnęłam. Na początku nie wiedział o co mi chodzi. Ale gdy ściągnęłam, jego koszulkę, od razu się uśmiechnął. Zabrałam się za spodnie, lecz w tym mi pomógł. Na pewno nie chciał, aby to trwało tak długo. Pocałowałam go w usta, a następnie, zjeżdżałam coraz niżej. Mój język dokładnie badał, każdy skrawek i zagłębienie jego ciała. Zatrzymałam się przy bokserkach i spojrzałam na twarz Toma. Pogłaskał mnie po policzku - Nie musisz tego robić, Mała - uśmiechnął się i pomógł mi wstać. Zaczęliśmy się znów całować. Popchnął mnie na łózko i znów trwaliśmy w takiej samej pozycji. Poczułam, jak jego ręka wkrada się pod moją bieliznę. Gdy poczułam jego palce w sobie, mocno go przytuliłam. Za każdym ruchem jego ręki, drapałam go po plecach, tak mocno, że poczułam krew na swoich rękach. Odsunął się ode mnie i ściągnął bokserki. Złapał mnie za rękę i szarpnął mocno do tyłu. Odwróciłam się do niego tyłem - Nie kochałem się z dziewczyną w bokserkach- szepnął mi do ucha. Tylko się zaśmiałam.  Ściągnął mi je i delikatnie we mnie wszedł. Na początku strasznie bolało. Chciało mi sie płakać, jednak z każdym kolejnym ruchem, stawało się bardzo przyjemne. Nasze ciała w tej chwili, tworzyły jedność. Jęki, które wydawaliśmy tworzyły muzykę pragnienia i pożądania.
Nagle poczułam wielką falę gorąca i ogromną przyjemność. Upadliśmy na pościel, zdyszeni i  spełnieni.  Wtuliłam się w Toma, a on pocałował mnie w czubek głowy...
Nagle sobie coś uświadomiłam: Kochaliśmy się bez prezerwatywy!



WikkiNikki
No witam! Oto kolejny odcinek z serii ,,Niewyżyta".
W galerii, jest zdjęcie widoku z domu Kaulitza na jezioro.
Pozdrawiam :p

środa, 13 sierpnia 2014

13. Tak szybko nie dam ci odejść!




Ostrzegam cię, nie śledź mnie



Świat jest szczęśliwy bez ciebie 





To czego chcesz jest nieżywe 




Jestem tym, co się teraz stanie



Co się teraz stanie 



Twoje kłamstwa są opowiedziane


Twój ostatni strzał nie trafił mnie 



Jest za późno 



Dużo za późno



Tokio Hotel



Ich brech aus


- Oczywiście, że TAK!!! Kocham Cię! - przytuliłam go z zaskoczenia, że prawie spowodował by wypadek, lecz nie mogłam czekać. Byłam już wtedy bardzo szczęśliwa, a teraz jak to powiedział, to po prostu eksploduję szczęściem!
Dalszą drogę gadaliśmy o wszystkim. O Billu, jego rodzicach, moich siostrach  i jego psach.
Gdy byliśmy pod moim domem, zobaczyłam czarne BMW. Czyżby matka, znów miała nowego fagasa? Zaprosiłam Toma do środka.
Usłyszałam w salonie głosy, a raczej krzyki. Poszłam zobaczyć co się tam dzieje, razem z moim chłopakiem. Ujrzałam mężczyznę, może o pięć lat starszego od mamy. Kogoś mi strasznie przypominał...
Gdy mnie zobaczyli oboje zastygli w bezruchu.

- Dzień dobry - przywitałam się ze starszym


- Witaj.... córeczko - odpowiedział wysoki brunet o niebieskich oczach. Choć wyglądał na starszego, styl podobny miał do Toma... Córeczko? To mój ojciec?! Po co tu przyjechał? Pieprzyć mi życie?!

Zastygłam w bez ruchu i wytrzeszczyłam na nich oboje, oczy. Odruchowo złapałam Toma za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Przytulił mnie i pocałował w czoło. Choć widzieli to moi rodzice, nie byłam, aż tak speszona. Czy tak będzie zawsze? - Odsuń się od niej, natychmiast!

- Niech powiem mi Pan, czemu?! Kocham ja! - stanął przede mną, a mój ojciec podszedł do nas


- Chcesz wiedzieć czemu?! Najprawdopodobniej to twoja siostra! - podeszłam do nich. Źrenice Toma się powiększyły i zastygł w bez ruchu.

Jak to siostra!?...Kiedy to powiedział, wszystko stało się dla mnie jasne. Dziesięć lat temu, kiedy zobaczył tę blondynkę... to była pani Simone. Ale przecież bliźniacy są ode mnie starsi o rok...to trwało tak długo? Kiedyś Tom, opowiadał mi, że jego ojciec odszedł, ponieważ ich matka nie była wierna. 

- Czekaj, więc mój chłopak to mój brat! - pokiwał twierdząco głową, a  pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Z wrażenia musiałam usiąść. Spojrzałam na mamę, który wpatrywał się w podłogę...ona wiedziała. Dlatego tak nienawidziła, całej rodziny Kaulitz. Dlatego  stosunku do nich była taka oziębła. 


- Mówiłem że, najprawdopodobniej tak, ale nigdy z jego mamą nie robiliśmy testów na ojcostwo. Lecz gdy dowiedziałem się, że jesteście razem, postanowiłem to zmienić. Byłem u mojej znajomej w laboratorium i powiedziała mi jak to zrobić - wyjął z koperty dwie wymazówki  i jedną z nich podał Tomowi. Kazał mu, potrzeć końcówka o wewnętrzną warstwę policzka. Następnie schowali je, do dwóch oddzielnych, plastikowych pojemniczków i do jednej koperty - Wyniki będą dokładnie za tydzień lub nawet wcześniej. A wy - wskazał palcem na mnie, a następnie na Toma - nie macie w żaden sposób zbliżać się do siebie w sprawach seksualnych, jasne? - pokiwałam głową, jednak czarny pociągnął mnie za nadgarstki  i namiętnie pocałował - Chyba coś mówiłem!! - wykrzyknął


- Ostatni raz na pożegnanie - spojrzałam w jego oczy i pobiegłam do mojego pokoju szlochając. Podeszłam do lustra i wzięłam zdjęcie moje i Toma z szafki. Zaczęłam się nam przyglądać;

Mamy takie same usta i nosy... czyli to prawda?!
Osoba, którą kiedyś nienawidziłam, a teraz pokochałam, jest moim bratem??
Czemu do cholery właśnie mnie to spotyka?
Dlaczego moim największym problemem nie może być trądzik na twarzy?
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i całuje po karku. W odpiciu lustra zobaczyłam Toma i szybko od niego odskoczyłam. Lecz znów do mnie podszedł i zmusił, abym go pocałowała w usta.
Był to najgorszy pocałunek w naszym wydaniu.  Było w nim pełno wyrzutów sumienia i obrzydzenie. No przecież on może całować własną siostrę! To jest kaziroctwo! 
Odepchnę go i wskazałam na drzwi

- Tak szybko nie dam ci odejść! Nawet jeśli okaże się, że jesteśmy rodzeństwem! - wyszedł trzaskając drzwiami. Oparłam się o nie i zsunęłam w dół. Z oczy zaczęły spływać krokodyle łzy.

Jak on może mówić takie rzeczy? Rodzeństwo to rodzeństwo, a para to para. Nigdy w życiu takiego połączenia! On chyba zgłupiał, to tak samo jakby, Bill był dziewczyną i oni...
Nawet nie mogę sobie, tego wyobrazić!
A on mi mówi, że nie da mi odejść?!
Kocham go, ale to byłaby już przesada... to nie nasza wina.
Tylko ich! Naszych rodziców! 
Po co, w ogóle przyjeżdżał mój ojciec? Przez tyle lat miał mnie gdzieś, a teraz zachciało mu się być ,,super tatusiem". Mógł nam o tym nie mówić, Wtedy byłoby o wiele łatwiej...
Choć z drugiej strony, gdy przeprowadzilibyśmy się Los Angeles...mogłabym zajść w ciążę z Tomem. A o ile wiem dzieci ze związków kazirodczych, są chore.
Może i dobrze się stało. W końcu kłamstwo ma krótkie nogi... tylko czemu ich kłamstwo, musiało zrujnować właśnie nas? 
To mnie najgorzej boli. Nic nie zrobiliśmy, a to właśnie my za to płacimy...
Przynajmniej teraz wiem, czemu mama nienawidzi rodziny Kaulitz. Zawsze gdy byłam mała i chciałam się z nimi bawić, to ona mnie od nich odciągała. Myślałam, że to dlatego, ponieważ ona ich nie toleruje dlatego, że są inni, a nie, że pani Simone przespała się z moim ojcem
Tyle lat żyć w kłamstwie... nie mogę uwierzyć. 
Czy moje całe życie było kłamstwem?
W tej chwili, według mnie, tak.
Czemu nie powiedzieli mi prawdy, że zdradził mamę z panią Kaulitz...teraz się nie dziwię, czemu mama bliźniaków się tak na mnie patrzy. W końcu jestem córką jej kochanka.
Czemu właśnie teraz uświadomiłam sobie, że go kocham?
Dlaczego nie mogło to przyjść kilka dni wcześniej?
Mam tyle pytań,a zero odpowiedzi...załamanie nerwowe...
Czy uczucia która nadal we mnie są przetrwają?
Jeśli są prawdzie, oczywiście, że tak.
A jeśli on już ma inną?
Powiedział ,,Kocham Cię, Nicole''. To do czego zobowiązuje... znów przesadzam.
Knuję jakieś złe scenariusze, jakbym była w tej historii czarnym bohaterem, a o ile wiem jestem tą dobrą....
To wszystko przypomina jakiś meksykański serial...
A może moje życie, jest jakimś kiepskim scenariuszem do głupiej opery mydlanej?
Ktoś napisał świetny początek, lecz beznadziejne zakończenie...
Zakończenie? Nie, nie pozwolę, aby ten u góry sobie na to pozwolił. To ja zadecyduję jaki będzie koniec i kiedy. A na pewno nie teraz... przysięgam.
Wstałam spod drzwi i odstawiłam zdjęcie z powrotem na szafkę. Otarłam łzy i wyciągnęłam telefon z torby. Gdy byłam z Tomem co chwilę wibrował. Miałam siedem nieodebranych połączeń od Pauli i dwie wiadomości:
Pierwsza:
''Czemu nie odbierasz? Chcę się spotkać. Właśnie zerwałam z Petrykiem. Zdradzał mnie... Nienawidzę go! Oddzwoń, martwię się!'' 
Druga:
''On..on nie żyje! Okazało się, że handlował dragami na terenie jakiegoś Czarnego i go zastrzelili...dobrze mu tak! Bądź o 19 w naszym miejscu''
Spojrzałam na zegarek...18.40
Odłożyłam urządzenie i poszłam do łazienki, zmyć łzy i makijaż z twarzy. 
Handlował narkotykami jak Tom... a co jeśli on też jest w to zamieszany? Jeśli to on zabił? Ale... ale był ze mną. Muszę się jej o to dokładnie zapytać. 
Było już ciemno, więc ubrałam czarne dresy i bluzę tego samego koloru. Nie chciałam narażać się na głupie pytania, ze strony obojga rodziców. Więc zeszłam na dół, przez balkon... na reszcie lekcje gimnastyki się na coś przydały.
Nasze tajne miejsce... jest to ławka w parku, zakryta krzakami. Droga tam zajmuje mi dziesięć minut. Gdy doszłam była równa dziewiętnasta. Zobaczyłam rostrzęsioną Paulę. Pierwszy raz, widzę ją w takim stanie. Zawsze jest pewna siebie i nigdy nie płacze...  
Podbiegłam do niej i od razu uścisnęłam. Była strasznie zimna...ile ona tu stała?

Potrzebowała mnie...czuję to, przez to jak mnie ściska. 
Była z nim trzy lata... pierwsza prawdziwa miłość. Takich nie da się zapomnieć...coś o tym wiem, Czułam się tak kiedy, Lisa wyjechała. Mówi się, że jeśli Kocha to wróci...nie wróciła, więc nie kochałam?
Jej łzy kapały na moją bluzę, jakby deszcz. Uścisnęłam ją jeszcze mocniej i wtuliłam się w jej rozczochrane włosy, co było łatwe, bo jest ode mnie niższa o pół głowy. 
Stałyśmy piętnaście minut, bez słowa, aż w końcu zapytałam jak to się stało i z kim ją zdradził. Usiadłyśmy na ławkę, a Paula zaczęła swoją opowieść...
,, Wczoraj miała się z nim spotkać o siedemnastej, lecz nudziło się jej i poszła do niego o szesnastej. Wpuściła ją jego mama - wysoka blondynka o karmelowych oczach  i ciemnej karnacji. Pobiegła do pokoju swojego chłopaka, a gdy uchyliła drzwi, zamurował ją; Jej chłopak w ramionach Melisy... w dwuznacznej sytuacji. Paula podeszła do nich i uderzyła Petryka, w policzek z pięści i powiedziała, że to koniec. Wybiegła z domu i wróciła do siebie. Przepłakał noc, a jakoś o piątej nad ranem doszła do wniosku, że to nie była miłość tylko zauroczenie i była z nim z przymusu. Ogarnęła się i była szczęśliwa, że znów jest singielką, w końcu może flirtować z chłopakami.
Jakoś o czternastej, zaczęły wyć syreny policyjne, niedaleko jej domu. Poszła zobaczyć o co chodzi. Gdy była na miejscu dowiedziała się od ludzi, że ktoś został postrzelony. Podeszłą bliżej do miejsca zdarzenia i zobaczyła jego zapłakanych rodziców, którzy rozmawiali z policją...wszystko było już dla niej jasne Petryk nie żyje...
Na początku, nie wiedział co zrobić. Jak osoba którą wczoraj widział...zginęła. Nie ma już go... z jednej strony chciała płakać,ale z drugiej ucieszyła ją ta wieść... zaczęła się przy wszystkich śmiać i tanecznym krokiem wróciła do domu...dosięgła go karma, dobrze mu tak"
Czemu płakała, skoro wtedy się cieszyła?
Dlatego, że nie wiedział co czuje. Chciał jego śmierci...czuła się za to odpowiedzialna.
Udało mi się ją uspokoić i skłonić do pozytywnego myślenia...
Opowiedziałam jej moją dzisiejszą przygodę...była zdziwiona i zmieszana, ale ostatecznie powiedziała, że to nie możliwe. Bóg by mi tego nie zrobił...lecz kto to wie?
Położyliśmy się na trawie i zaczęłyśmy oglądać gwiazdy. Leżałyśmy tak dwie godziny i gadałyśmy o głupotach...tęskniłam za tym. Lecz ten przyjemny wieczór, przerwał telefon od mojej rodzicielki. Musiałam wracać do domu. Rzeczywistość znów powróciła... 
Na wyniki czekaliśmy dwa tygodnie. 
14 dni tortur...
336 godzin cierpienia za ukochaną osobą...
20160 minut niepewności...
1209600 sekund bólu...
Hektolitry łez...
Żal do samej siebie o to, że go pokochałam...
Do tego szkoła, nauka... to za dużo. Najgorsze było to, że nawet na mnie nie spojrzał. Nie okazał grama czułości...zapomniał o mnie?

Koperta z wynikami, leżała na kuchennym blacie. Chciałam ją rozerwać i sprawdzić, czy moje obawy się potwierdziły. Lecz trzeba było czekać na wszystkich, czyli Toma i jego mamę. Krążyłam po całym domu jak  wariatka. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, jak oparzona, zbiegłam na dół do kuchni i oparłam się o blat. Próbowałam wyglądać beztrosko, lecz gdy wszedł Tom, przytuliłam go i szybko pocałowałam, aby nikt nie zauważył. Wróciłam na swoje miejsce, lecz ciągle wpatrywałam się w jego piękne, brązowe, oczy. Chciałam na niego wejść i całować, te różane wargi. Tęskniłam...on też widać to, po tym jak na mnie patrzy...
Ojciec bez słowa otworzył kopertę i oznajmił...


WikkiNikki
Wszystko zależy od was, co będzie dalej!!
Nikki i Tom mają być rodzeństwem?
Piszcie  w komentarzach wasze opinie...
Pozdrawiam :p

piątek, 18 lipca 2014

12. Nie wiem jak ci to powiedzieć...




Za każdym razem kiedy patrzysz w moją stronę


Uświadamiam sobie coraz bardziej i bardziej


Jak bardzo kocham te śliczne oczy


twoje, jestem bezradna kochanie


To co chcę wiedzieć to


czy będziesz próbował?


czy możesz pokochać mnie na czas w życiu


w po prostu jedną noc?



Jennifer Lopez
Baby, I love u


- Chcę ci dać trochę rozkoszy... - zdjęłam mu spodnie i bokserki. Pchnęłam na krzesło i włożyłam jego członek do buzi.

Nagle usłyszałam, jak otwierają się drzwi od mojej sali...
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju... nikogo w niej nie ma, a ja leże w swoim łóżku, przyczepiona do jakiś dziwnych aparatów. Właściwie co się stało?...  A no tak. ..
Klepnęłam się otwartą dłonią w czoło i opadłam na poduszkę.
 Ale ja mam popieprzone sny. Jak mogło mi się przyśnić właśnie takie coś? Przecież, nie odważyłabym się na to. Na pewno za dużo leków i wrażeń, jak na jeden dzień. Ciekawe czy poinformowali już moją matkę, o tym wszystkim. Jak dowie się o tym, to mnie zabije. Nadal nie mogę pojąć, czemu ona taka jest. Rodzice Pauli, tez się rozwiedli, a jej mama jest normalna i miła. Może to zależy od charakteru, czy stanu psychicznego? Nikt tego niestety nie wie, po za nią samą.
Leżałam tak jeszcze przez, piętnaście minut. Gapiąc się w sufit. Wstałam i odłączyłam wszystko, co było do mnie przypięte. Wyszłam z sali i udałam się w głąb korytarza. Drogę, oświetlały tylko przygaszone lampy, powieszone na ścianach. Przez okno, było tylko widać ciemne niebo i kilka świecących gwiazd... ciekawe która godzina?
Ruszyłam dalej i minęłam kilka sal. W jednej leżeli śpiący starcy, w następnej dzieci, a na końcu, znajdował się odział położniczy. Szybko go ominęłam i weszłam zza lekko uchylone drzwi. Nie wiem czemu tam weszłam, był to po prostu impuls.
Zobaczyłam dziewczynę, ubraną w biały kitel.Miała długie blond włosy i zielone oczy, a do tego długie nogi. Była strasznie szczupła. Swoimi dłońmi wodziła po pudełkach z tabletkami. Niektóre tylko przeglądała, a niektóre chowała w kieszeń. Nabrałam kilka dziwnych podejrzeń... Czyżby zabierała te wszystkie ampułki i ćpała? A może tylko bierze dla pacjentów? No ale po co chowa je do kieszeni?
Spojrzała na mnie i ustała jak wryta. Zaśmiałam się i zbliżyłam się do niej, o dwa kroki

- Nie przeszkadzaj sobie, ja tylko zwiedzam - uśmiechnęłam się, podeszłam do niej i odgarnęłam jej blond włosy z policzka - Jestem Nicole - podałam jej rękę. O dziwo uścisnęła ją. Gdy się do mnie uśmiechnęła, wiedziałam, że się dogadamy.


- Jestem Layla. Za nim sobie coś pomyślisz, Wytłumaczę ci to... - tak właśnie zaczął się jej wykład...

Nazywa się Layla Meister. Ma dwadzieścia trzy lata i pochodzi z obrzeży Berlina. W moim mieście mieszka od trzech miesięcy, ze swoim mężem Alexem. Jej rodzice prowadzą agencję modelek we Francji. W wieku siedemnastu lat, kazali jej wyjechać do Paryża i zostać modelką. Lala nienawidzi modelingu, więc uciekła z domu. Tydzień po tym spotkała jego - Alexa. Wysokiego bruneta, o niebieskich oczach. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. On zaoferował jej pomoc i mieszkanie. Układ był taki, ona gotuje i zajmuje się domem, a Alex przynosi pieniądze. Po dwóch latach się zaręczyli i po dwóch latach wzięli ślub. W noc poślubną, zaszła w ciążę i powiedziała mu o tym. Kazał jej usunąć. Layla nie wiedziała co zrobić. Kochała go nad życie, ale przecież nie może zabić dziecka... ostatecznie je usunęła. Do tego dowiedziała się, że firma jej męża ma kłopoty. On zaczął ćpać, a ona razem z nim.
Pewnego dnia Alex, kazał jej przyjść po firmy, coś obmówić. Gdy weszła do jego gabinetu, napadło ją dwóch mężczyzn, zgwałcili ją. Gdy powiedziała o tym jemu, wyśmiał ją i powiedział, że zrobił to, aby utrzymać firmę. Uciekła od niego, lecz zaczął ją śledzić i grozić, że jeśli nie wróci, zabije ją i siebie... wróciła do niego i przeprowadzili się do Hamburga.  Zatrudniła się jako pielęgniarka, lecz nadal ma problemy z psychotropami... kradła te tabletki dla siebie.
Opowiadała mi o sobie, prawie trzy godziny. Słuchałam jej z otwarta buzią i ani razu nie przerwałam. Co w ogóle nie było do mnie podobne...

- Jak się czułaś po tym, jak coś wzięłaś? Miałaś halucynacje? Bo niedawne ogladałam o tym program... - zapytałam się jej gdy leżałam w swoim szpitalnym łóżku, popijając kakao 


- Czułam się inaczej zależnie od tego co to było. 

Kodeina, tramadol, coś jak heroina tylko słabsze, tak zwany błogostan. Po prostu nic cie nie obchodzi i wszystko jest dobrze. Jest po prostu tak.. wspaniale. Czasem sobie wkręcam, że leżę na oceanie i myślę o błękicie, zamykam oczy i widzę ten błękit. To wkręca, ja to wiem, ale widzę to i napawam się tym widokiem.
Amfetamina, efedryna to takie raczej pobudzające. szczerze powiedziawszy wolę efedrynę, ale ona jest na receptę, a receptę tak na prawdę trudniej zdobyć.
Z psychodelików mało liznęłam. ale jakieś tam acodiny, dopalacze, w których okazało się, że był mefedron. Trochę chemii, piksy nie piksy na imprezach. Niby mdma, ale tak na prawdę nie wiesz co w nich jest - zaśmiała się -  Ah, no i marihuana, niejednokrotnie, ale bez nieprzyjemności uzależnienia i takich tam atrakcji - machnęła ręką i przykryła mnie bardziej kołdrą - Jeśli chodzi o psychodeliki, to raz w życiu miałam halucynacje - tak jak zawsze myślałam, że to się nie zdarza i że nie ma czegoś takiego, bo po prostu nie wierzyłam, tak pewnego razu się zdziwiłam. Ale nie było to przyjemne jak dla mnie. Psychodeliki mi się kojarzą raczej z taką tęczą, że wszystko się rusza i kolory są takie... takie żywe. I wszystko świeci. Tak to kojarzę - na koniec monologu, pokazała swoje piękne białe zęby. Czułam się jak na wykładzie. Ona bardzo dużo wie, o tych wszystkich dragach. Jej życie nie było łatwe. Mimo, że ma dopiero dwadzieścia lat, dużo przeszła.

Chciałam zapytać ją o wiele rzeczy, lecz Morfeusz, chciał zabrać mnie do krainy snu. Laly zauważyła to, pocałowała mnie w policzek i wyszła. Wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.

### Dwa dni później ###

Przez ten czas,  co chwila rozmawiałam z Lalą. To ona załatwiła mi szybsze wyjście ze szpitala. Zdążyłyśmy wymienić się numerami. Na pożegnanie pocałowała mnie w policzek, na co Tom zareagował dość nerwowo. Nie dziwię się mu, w końcu jego dziewczyna była kiedyś lesbijką. 
Doktor powiedział, że mój stan, spowodowany jest, zbyt małym wypoczynkiem, plus do tego ta infekcja. Gdyby nie szybka reakcja, mogłoby się to całkiem inaczej skończyć. Miał rację, przecież w dzień zajmowałam się domem, a w nocy uczyłam...
Pomachałam jej jeszcze na pożegnanie i przytuliłam mocno swojego chłopaka. Spojrzałam mu w oczy, a on klepnął mnie w tyłek. Czy on zawsze musi wszystko psuć? Pokręciłam głową i walnęłam go w ramię. Pocałował mnie delikatnie w usta i przerzucił przez swoje ramię. Zaczęłam krzyczeć i walić go z całej siły w plecy, lecz on tylko się śmiał.

- ZOSTAW MNIE!! 

- Nie szarp się to cię puszczę - jak powiedział tak zrobiłam. Przestałam się ruszać i postawił mnie na ziemi, przed dużym czarnym Cadillacem Escadle. Spojrzałam na Toma, a on otworzył mi do niego drzwi. Weszłam do niego i zamurowało mnie; całe wnętrze, pokryte było białą skórą. Oczywiście jak zawsze w głośnikach, słychać było Samiego Deluxe. Chciałam się zapytać, skąd ma te auto. Lecz zadzwonił jego telefon. Odebrał i od razu zaczął się kłócić. Pod głosiłam muzykę, oparłam się o zagłówek i zamknęłam oczy. 
Z kim on może tyle gadać? Od dobrych piętnastu minut, pieprzy z kimś przez ten cholerny telefon. Czy to Bill? A może ktoś z jego koleżków? Czasami mam tego dość. Gdy chcę z nim pogadać, zawsze musi ktos dzwonić! Co za głupia ironia losu. 
Nagle poczułam szarpnięcie i rękę na swojej nodze. Otworzyłam oczy i jedyne co zobaczyłam to twarz Toma, zbliżają się do mnie, w celu pocałunku. Cmoknął mnie, a następnie się odsunął. Szczerze, to liczyłam na coś więcej.
Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek...

- Twój samochód? - szepnęłam mu do ucha i położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam się bawić jego dredami...chwila, one były czarne... do tego to warkoczyki. Odsunęłam się od niego i przyjrzałam. 
Na głowie miał pełno warkoczyków i do tego zamiast czapki z daszkiem, fioletową bandamę... ile ja leżałam w tym szpitalu? - Pięknie wyglądasz, kiedy sobie je zrobiłeś? - wzięłam w rękę jeden z warkoczyków i zaczęłam się nim bawić... ciekawe jak by się spalił warkoczyk...

- A, wczoraj, Mała - uśmiechnął się do mnie i ruszył do przodu.
Wyciągnęłam aparat z torby, który zawsze mam przy sobie. Powiedziałam uśmiech i zrobiłam mu zdjęcie 

- Bardzo ładnie wychodzisz na zdjęciach, wiesz? - powiedziałam i znów się w niego wtuliłam i obserwowałam ruch na drodze.

- Może sesyjka topless, z tobą w roli głównej? - znów się od niego odsunęłam i popukałam w czoło. Zobaczyłam, że jedziemy w inną stronę niż mój dom. Zapytałam się go o to, lecz on powiedział ,,zobaczysz"...
Wyjechaliśmy z Hamburga i jego samochód kierował nas, w stronę jednego z lasów. Zdziwiło mnie to, że nie wybrał autostrady, tylko jakąś polną drogę. Mijaliśmy stare chatki. Oparłam się o szybę i przez dwadzieścia minut, bez słowa obserwowałam drogę. Nagle zatrzymał się przy dużym szarym budynku. Obok niego stało kilka wypasionych samochodów. Zaczęło mnie to zastanawiać, gdzie jesteśmy?
Tom bez słowa wyszedł i zostawił mnie samą z moimi dziwnymi myślami.
Zaczęłam się zastanawiać, co to za miejsce?
Po co tu jesteśmy?
Czemu akurat ze mną?
Kim są ci ludzie, którzy co chwila przyjeżdżają?
Najczęściej byli to jacyś krawaciarze. Można było powiedzieć, że są nadziani.
Po dziesięciu minutach samotności, Tom wyszedł z budynku, ale nie sam. Był to starszy mężczyzna, w białym smokingu, a obok niego jakaś ruda, prawie naga dziewczyna... kurwa, to burdel.
Puknęłam się w czoło i zaczęłam dalej im się przyglądać.
Dopiero teraz zobaczyłam, że Tom ma w ręce jakąś, czarną torbę. Rozmawiał z mężczyzną, dość często spoglądając na rudą. Jak on tak może? Przecież jego dziewczyna siedzi w samochodzie i wszystko obserwuje... jestem zazdrosna....kurde!
Uścisnęli sobie ręce i czarny skierował się w stronę samochodu.

- Czemu przyprowadziłeś mnie do burdelu? - spytałam gdy wsiadł do samochodu i położył mi na kolanach torbę. Co ja jestem? Jego wieszak?

- Musiałem coś odebrać - zacisnął ręce na kierownicy i ruszył do przodu. Po jego minie widać było, że nic więcej nie powie. O nie, ja i tak się dowiem...

- Co jest w tej torbie? - wskazałam na moje kolana. Włączył radio i pod głosił na maksa. Pokręciłam głową i wyłączyłam je - Powiedz mi natychmiast!

- Sama zobacz! - jedną ręką otworzył zamek i wyją jedną paczkę z białym proszkiem. Położył mi to na kolana i się głupio zaśmiał - Zadowolona?!

- Powiedziałeś, że kończysz z tym! 

- Myślisz, że od razu tak mogę?! Kiedyś to zrozumiesz, a teraz proszę cię; zamknij się na chwilę! - jak powiedział tak zrobiłam, zamknęłam się. Oparłam głowę o szybę, a łzy zaczęły mi lecieć same. Była to nasz pierwsza kłótnia i na pewno nie ostatnia. Nie odezwałam się nawet w tedy gdy mnie zaczepiał i przepraszał. Nie zareagowałam, nawet tedy gdy, wjechał do jakiegoś lasu. Wjechał na jakąś polanę i wysiadł. Za chwilę moje drzwi się otworzyły i wypadłam z samochodu, prosto w jego ramiona. Nie spojrzałam nawet na niego , lecz poczułam jego wargi na czubku głowy. Odsunął mnie od siebie i złapał za rękę. Wszedł na maskę samochodu, a ja za nim. Znów przytulił mnie do siebie i ciągle powtarzał jedno słowo ; Przepraszam.
Po dwudziestym powtórzeniu, niespodziewanie oderwałam się od niego, pchnęłam na plecy i weszłam na niego. Następnie złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Poczułam jego ręce na biodrach, a następnie sunął mnie z siebie i wszedł na mnie, nie przerywając pocałunku.

- Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale.... muszę - usiadłam na masce i wytrzeszczyłam na niego oczy. Czy on mnie zdradził? Czy on, aż tak bardzo mnie zawiódł? Odważył się na to?

- Zdradziłeś mnie?! - wykrzyknęłam, jak chciał mnie dotknąć. Jego oczy się powiększyły i złapał mnie za rękę... więc jednak...

- Co?! Nie!! Chciałem ci powiedzieć, że cię Kocham, a ty mi ze zdradą wyskakujesz, no wiesz, co?! Pff... - odetchnęłam gdy mi to powiedział, ale zrobiło mi się głupio. Oskarżyłam go o coś, czego nie zrobił. Spojrzałam na niego; ręce miał założone na klatce piersiowej, a wzrok spoczywał, gdzieś za drzewami. Przytuliłam go - To i tak nie pomoże... - prychnął. Więc, uklęknęłam przed  i pocałowałam go z języczkiem - Dobra to pomogło... na prawdę cię Kocham. Nigdy nie powiedziałem tego żadnej dziewczynie... - wplótł rękę w moje włosy i pocałował.
Żadnej dziewczynie? Więc jestem ta pierwszą? Mi to pasuje, niech teraz Melisa spieprza gdzie pieprz rośnie. On mnie Kocha! Chce o tym powiadomić cały świat... nie to za mało, całą drogę mleczną!!!
Odsunęłam się i uśmiechnęłam do niego. Pchnęłam na plecy, a ze spodni wyleciała zapalniczka. Wzięłam ją i zapaliła...

- Ej! Wyznaję ci, że cię Kocham, a ty chcesz mi znów podpalić włosy? - zakrył rękoma warkoczyki. Zaśmiałam się zeszłam z maski samochodu - Myślałem, że na mnie wejdziesz i pocałujesz... - westchnął gdy wchodziłam do samochodu

- Jest już siedemnasta, muszę się jeszcze na jutro pouczyć

- Ok, ale mam do ciebie pytanie - wsiadł i odpalił samochód. Zaczęło mi się robić zimno, więc włączyłam ogrzewanie

- Słucham, Kaulitz - uśmiechnęłam się do niego

- Gdy zdasz maturę chcę, abyś wyjechała ze mną do Los Angeles, co ty na to? - spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął. Zamieszkać z nim, sam na sam, z dala od mojej matki...

- Oczywiście, że TAK!!! Kocham Cię! - przytuliłam go z zaskoczenia, że prawie spowodował by wypadek, lecz nie mogłam czekać. Byłam już wtedy bardzo szczęśliwa, a teraz jak t powiedział, to po prostu eksploduję szczęściem!
Dalszą drogę gadaliśmy o wszystkim. O Billu, jego rodzicach, moich siostrach  i jego psach.
Gdy byliśmy pod moim domem, zobaczyłam czarne BMW. Czyżby matka, znów miała nowego fagasa? Zaprosiłam Toma do środka.
Usłyszałam w salonie głosy, a raczej krzyki. Poszłam zobaczyć co się tam dzieje, razem z moim chłopakiem. Ujrzałam mężczyznę, może o pięć lat starszego od mamy. 
Gdy mnie zobaczyli oboje zastygli w bezruchu.

- Dzień dobry - przywitałam się ze starszym

- Witaj.... córeczko - odpowiedział mężczyzna 


WikkiNikki 
Jak by coś to Lala, to skrót od Layla :p
Odcinek dedykuję Revette,  tak ładnie pasowałoby coś erotycznego, ale specjalnie dla cb, nie napisałam nic z takich rzeczy: )
A i jeszcze jedno,  twoje pseudo kojarzy mi się z krewetką,  nwm czemu. 
Pozdrawiam  : )