poniedziałek, 25 sierpnia 2014

14. Moja to B Rh- , a ich to A Rh+

Rycz ! - Rycz !


Kiedy będziesz na to gotowy



To proszę odejdź



Rycz ! - Rycz! 



Jeśli to nie wystarcza



Padnij na kolana i błagaj!



Rycz ! - Rycz !



Kiedy będziesz na to gotowy



To proszę odejdź



Rycz ! - Rycz !



Czego, czego, czego jeszcze chcesz?


Krążyłam po całym domu jak wariatka. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, jak oparzona, zbiegłam na dół do kuchni i oparłam się o blat. Próbowałam wyglądać beztrosko, lecz gdy wszedł Tom, przytuliłam go i szybko pocałowałam, aby nikt nie zauważył. Wróciłam na swoje miejsce, lecz ciągle wpatrywałam się w jgo piękne, brązowe, oczy. Chciałam na niego wejść i całować, te różane wargi. Tęskniłam...on też widać to, po tym jak na mnie patrzy...
Ojciec bez słowa otworzył kopertę i oznajmił, ze szeroko otwartymi oczyma


- Potwierdzamy pańskie ojcostwo w 99,5%...- jak to? Jak to możliwe? Podeszłam do niego, ze łzami w oczach i wyrwałam papier, z jego rąk. Przeczytałam to chyba kilkanaście razy. Zrzuciłam ten głupi kwitek na ziemię i przytuliłam do Toma. Mocno go uścisnęłam, a on odwzajemnił to... zdziwiłam się. Schowałam głowę w jego koszulkę i pomoczyłam ją łzami oraz tuszem od rzęs. Poczułam jego rękę, która gładziła mnie po głowie. Tyle czułości w tym dotyku... jak on może być.... moim bratem. To brzmi obrzydliwie. Kochałam własnego brata... nie... Kocham


-Nikki, nadal cię Kocham i nie pozwolę ci odejść.. - wszystko pękło. Zaczęłam płakać... jak... jak dziecko. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i poczułam jego łzy na policzku. Oderwałam się od niego i spojrzałam na gapiów. Byli jakby nieobecni. Jakby coś ukrywali...


-.To nie prawda, tak? To wszystko jakiś głupi żart...


-Nie, Tom i Bill są moimi synami,...ale... ty - niegrzecznie mi przerwał, ale też nie skończył swojej wypowiedzi. Ukrywa coś przede mną? Powinnam raczej powiedzieć, ukrywają?


- Pora abyś poznała prawdę ,córeczko - odezwała się moja matka, chyba pierwszy raz od dwóch tygodni. Jaką prawdę? Co się z nimi dzieje? Od kiedy nazywają mnie ,,córeczko ?


-Słucham was, rodzice ... - spojrzeli na siebie i mama zaczęła swoją opowieść...

Osiemnaście lat temu, mama poznała mężczyznę na jednym z wyjazdów służbowych. Utrzymała z nim kontakt i z tej znajomości,powstał romans. Owocem tego ,,skoku w bok " jestem ja.
Kiedy miałam dwa lata, spadłam ze schodów i trafiłam do szpitala. Potrzebowałam krwi, nikt z mojej rodziny nie mógł mi jej dać. Moja to B Rh- , a ich to A Rh+. Ojciec zażądał, testów na ojcostwo... wyszły negatywnie. Lecz powiedział, że zostanie i jej wybacza. Przez następne pięć lat wszystko było wspaniale. Matka była ,,idealną panią domu ",a ojciec ,,kochającym mężem"... jednak pewnego dnia, mama przyłapała panią Simone i ojca w łóżku. Mama, wyrzuciła go z domu, gdy dowiedziała się, że ich romans trwa już dziesięć lat.  Wtedy się zmienila...Stała się pracoholiczka bez skrupułów...
Przez całą historię, byłam odwrócona do nich plecami. Wtulałam się w Toma i płakałam. Nie dość, że jestem nie planowanym dzieckiem, to do tego, mój ojciec, to nie mój ojciec, tylko jakiś obcy mężczyzna... jest tego jeden plus... Tom nie jest moim bratem.
Szczerze? Nie obchodzi mnie, kto jest moim ojcem. Przecież i tak bez niego dorastałam i wychowywałam się.
Cieszę się, że mój chłopak pozostanie moim chłopakiem i to jest najważniejsze. Nigdy nie tworzyłam z moimi rodzicami żadnej więzi. Od dziesiątego roku życia,radzę sobie we wszystkim sama. Ojca w ogóle nie widzę... znaczy, pana który był przy mnie, do siódmego roku życia. A matka pracowała, pracuje i będzie pracować... każdego ma gdzieś. 

Może tak jest lepiej ? Może był to test?  Sprawdzian w którym, ci u góry sprawdzają moją wytrzymałość. Który miał na celu, wykończyć mnie psychicznie... 
Otarłam łzy z policzków i pociągnęłam Toma w stronę wyjścia.  Przez ułamek sekundy, widziałam twarz pani Simone. Malował się na niej, wstyd i hańba. Zaczęło mi jej być szkoda... przez jeden błąd, tyle płaci. 
Bez słowa weszliśmy do samochodu i odjechaliśmy.  Nie wiedziałam gdzie jedzie, nawet nie chciało mi się pytać.  On rozumie mnie, bez słów, jest moją bratnią duszą... kocham go. 
Przejechaliśmy całego miasto, a następnie ,skręciliśmy w las w którym Tom, wyznał mi miłość. Myślałam, że znów jedziemy na tę łąkę, lecz nie. Wjechał na podwórko dużego, białego domu.  Wyszedł z samochodu i otworzył drzwi, od strony pasażera.  Znów wpadłam w jego ramiona i z uśmiechem na twarzy, pocałował mnie w czubek głowy. Przeczesał mi włosy ręką i łapiąc,  za rękę,pociągnął w stronę domu. Przed wejściem zatorował mi drogę i szybko wziął   na ręce. Nie protestowałam, tylko mocno go przytuliłam. Gdy przechodziliśmy przez drzwi, czułam się jak panna młoda. Podrzucał mnie od góry, a ja piszczałam, aby przestał. Nie reagował na moje prośby. Dopiero gdy byliśmy na górze, postawił mnie przed drzwiami i zakrył mi oczy, czarną chustą...

- Co kombinujesz, Kaulitz? - zaśmiałam się, a Tom zamiast odpowiedzieć popchnął mnie do przodu. Kazał przejść dokładnie pięć powolnych  kroków...

Pierwszy, pocałunek w policzek...
Drugi, pocałunek w czoło...
Trzeci, pocałunek w podbródek...
Czwarty, podciągnął mój swetr do góry i polizał   brzuch, zatrzymując się przy kolczyki... 
Piąty, długo oczekiwany pocałunek w usta. Pierwszy od dwóch tygodni. 
Gdy poczułam jego wargi na swoich, oszalałam. Całowałam go jakbym miała go za chwilę stracić. 
Brakowało mi go...
Jego bliskości...
Dotyku...
Zapachu...
Pocałunków...
Głosu...
Śmiechu... Oto dowody na to, że jestem zakochana. Oszalałam na jego punkcie.
Gdy poczułam jego język w buzi oniemiałam. W tej chwili przestałam się ruszać...oddałam mu się. 
Czy dobrze robię? Oczywiście, niby czemu nie?
Przyparł mnie o ścianę, dalej całując. Chciałam ściągnąć tę opaskę, lecz nie pozwolił mi na to. Przerwał pocałunek i za rękę pociągnął w te miejsce, gdzie stałam przed chwilą.

- O co chodzi? Mogę to zdjąć? - zapytałam wskazując na chustę


- Zrobię to. Za chwilę zobaczysz o co chodzi... - usłyszałam tylko dźwięk otwieranych okien. Następnie zobaczyłam światło i piękny widok na jezioro. Słońce oświetlało  taflę wody, Nadając temu, wspaniały efekt. Rozejrzałam się po pokoju... ściany obłożone deskami z ciemnego drewna. Meble tego samego koloru i duże łózko. Na ścianach porozwieszane zdjęcia...


- Gdzie jesteśmy? - zwróciłam się w stronę czarnego, który siedział na łóżku i się uśmiechał. Pociągnął mnie za rękę i wskazał, abym usiadła na jego kolanach. Zaczął bawić się moimi włosami i całować po dekolcie - Nadal nie odpowiedziałeś na pytanie - lekko go odepchnęłam i spojrzałam głęboko w jego piwne oczy. 


 - To dom moich dziadków. Przed śmiercią, zapisali to mnie i Billowi - znów zaczął mnie całować, lecz jak poprzednio go odepchnęłam.


- Często przyjeżdżasz tu z dziewczynami? - skrzyżowałam ręce na piersi, a Tom głośno się zaśmiał i zrzucił ze swoich kolan, na łóżko. Wszedł na mnie i przygwoździł moje nadgarstki, do materaca


- Czemu pytasz się co chwila o inne dziewczyny? Jeśli chcesz wiedzieć, ty jesteś pierwszą, którą tu przyprowadziłem. Dlaczego nie wierzysz, że cię kocham?


- Wierzę w to i też cię kocham...strasznie tu gorąco...- zwolnił mi jedną rękę i otarłam czoło od potu


- Nikki, kto ubiera grube swetry w kwietniu? Zdejmij go...- chciał to zrobić, lecz zatrzymałam jego rękę. Zsunęłam ją trochę na dół, a jego palce zaczęły rozsuwać zamek, od moich spodni. Podniosłam tyłek i już chwilę później, byłam bez dolnej części garderoby.

Spojrzał mi prosto w oczy i przelotnie pocałował. Dalszą część pocałunków, przeniósł na brzuch. Zaczął od krawędzi brzucha  z bokserkami, Jechał coraz wyżej, aż do biustonosza.
Odsunął się i pocałował w nadgarstki moich rąk. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Pokazałam mu język i powoli ściągnęłam sweter. Byłam przed nim w samej bieliźnie, a nie krępowało mnie to. Wręcz przeciwnie, czułam się przy nim swobodnie. 
Znów zaczął,  całować mnie po dekolcie. Złapałam go za głowę i odepchnęłam. Na początku nie wiedział o co mi chodzi. Ale gdy ściągnęłam, jego koszulkę, od razu się uśmiechnął. Zabrałam się za spodnie, lecz w tym mi pomógł. Na pewno nie chciał, aby to trwało tak długo. Pocałowałam go w usta, a następnie, zjeżdżałam coraz niżej. Mój język dokładnie badał, każdy skrawek i zagłębienie jego ciała. Zatrzymałam się przy bokserkach i spojrzałam na twarz Toma. Pogłaskał mnie po policzku - Nie musisz tego robić, Mała - uśmiechnął się i pomógł mi wstać. Zaczęliśmy się znów całować. Popchnął mnie na łózko i znów trwaliśmy w takiej samej pozycji. Poczułam, jak jego ręka wkrada się pod moją bieliznę. Gdy poczułam jego palce w sobie, mocno go przytuliłam. Za każdym ruchem jego ręki, drapałam go po plecach, tak mocno, że poczułam krew na swoich rękach. Odsunął się ode mnie i ściągnął bokserki. Złapał mnie za rękę i szarpnął mocno do tyłu. Odwróciłam się do niego tyłem - Nie kochałem się z dziewczyną w bokserkach- szepnął mi do ucha. Tylko się zaśmiałam.  Ściągnął mi je i delikatnie we mnie wszedł. Na początku strasznie bolało. Chciało mi sie płakać, jednak z każdym kolejnym ruchem, stawało się bardzo przyjemne. Nasze ciała w tej chwili, tworzyły jedność. Jęki, które wydawaliśmy tworzyły muzykę pragnienia i pożądania.
Nagle poczułam wielką falę gorąca i ogromną przyjemność. Upadliśmy na pościel, zdyszeni i  spełnieni.  Wtuliłam się w Toma, a on pocałował mnie w czubek głowy...
Nagle sobie coś uświadomiłam: Kochaliśmy się bez prezerwatywy!



WikkiNikki
No witam! Oto kolejny odcinek z serii ,,Niewyżyta".
W galerii, jest zdjęcie widoku z domu Kaulitza na jezioro.
Pozdrawiam :p

środa, 13 sierpnia 2014

13. Tak szybko nie dam ci odejść!




Ostrzegam cię, nie śledź mnie



Świat jest szczęśliwy bez ciebie 





To czego chcesz jest nieżywe 




Jestem tym, co się teraz stanie



Co się teraz stanie 



Twoje kłamstwa są opowiedziane


Twój ostatni strzał nie trafił mnie 



Jest za późno 



Dużo za późno



Tokio Hotel



Ich brech aus


- Oczywiście, że TAK!!! Kocham Cię! - przytuliłam go z zaskoczenia, że prawie spowodował by wypadek, lecz nie mogłam czekać. Byłam już wtedy bardzo szczęśliwa, a teraz jak to powiedział, to po prostu eksploduję szczęściem!
Dalszą drogę gadaliśmy o wszystkim. O Billu, jego rodzicach, moich siostrach  i jego psach.
Gdy byliśmy pod moim domem, zobaczyłam czarne BMW. Czyżby matka, znów miała nowego fagasa? Zaprosiłam Toma do środka.
Usłyszałam w salonie głosy, a raczej krzyki. Poszłam zobaczyć co się tam dzieje, razem z moim chłopakiem. Ujrzałam mężczyznę, może o pięć lat starszego od mamy. Kogoś mi strasznie przypominał...
Gdy mnie zobaczyli oboje zastygli w bezruchu.

- Dzień dobry - przywitałam się ze starszym


- Witaj.... córeczko - odpowiedział wysoki brunet o niebieskich oczach. Choć wyglądał na starszego, styl podobny miał do Toma... Córeczko? To mój ojciec?! Po co tu przyjechał? Pieprzyć mi życie?!

Zastygłam w bez ruchu i wytrzeszczyłam na nich oboje, oczy. Odruchowo złapałam Toma za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Przytulił mnie i pocałował w czoło. Choć widzieli to moi rodzice, nie byłam, aż tak speszona. Czy tak będzie zawsze? - Odsuń się od niej, natychmiast!

- Niech powiem mi Pan, czemu?! Kocham ja! - stanął przede mną, a mój ojciec podszedł do nas


- Chcesz wiedzieć czemu?! Najprawdopodobniej to twoja siostra! - podeszłam do nich. Źrenice Toma się powiększyły i zastygł w bez ruchu.

Jak to siostra!?...Kiedy to powiedział, wszystko stało się dla mnie jasne. Dziesięć lat temu, kiedy zobaczył tę blondynkę... to była pani Simone. Ale przecież bliźniacy są ode mnie starsi o rok...to trwało tak długo? Kiedyś Tom, opowiadał mi, że jego ojciec odszedł, ponieważ ich matka nie była wierna. 

- Czekaj, więc mój chłopak to mój brat! - pokiwał twierdząco głową, a  pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Z wrażenia musiałam usiąść. Spojrzałam na mamę, który wpatrywał się w podłogę...ona wiedziała. Dlatego tak nienawidziła, całej rodziny Kaulitz. Dlatego  stosunku do nich była taka oziębła. 


- Mówiłem że, najprawdopodobniej tak, ale nigdy z jego mamą nie robiliśmy testów na ojcostwo. Lecz gdy dowiedziałem się, że jesteście razem, postanowiłem to zmienić. Byłem u mojej znajomej w laboratorium i powiedziała mi jak to zrobić - wyjął z koperty dwie wymazówki  i jedną z nich podał Tomowi. Kazał mu, potrzeć końcówka o wewnętrzną warstwę policzka. Następnie schowali je, do dwóch oddzielnych, plastikowych pojemniczków i do jednej koperty - Wyniki będą dokładnie za tydzień lub nawet wcześniej. A wy - wskazał palcem na mnie, a następnie na Toma - nie macie w żaden sposób zbliżać się do siebie w sprawach seksualnych, jasne? - pokiwałam głową, jednak czarny pociągnął mnie za nadgarstki  i namiętnie pocałował - Chyba coś mówiłem!! - wykrzyknął


- Ostatni raz na pożegnanie - spojrzałam w jego oczy i pobiegłam do mojego pokoju szlochając. Podeszłam do lustra i wzięłam zdjęcie moje i Toma z szafki. Zaczęłam się nam przyglądać;

Mamy takie same usta i nosy... czyli to prawda?!
Osoba, którą kiedyś nienawidziłam, a teraz pokochałam, jest moim bratem??
Czemu do cholery właśnie mnie to spotyka?
Dlaczego moim największym problemem nie może być trądzik na twarzy?
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i całuje po karku. W odpiciu lustra zobaczyłam Toma i szybko od niego odskoczyłam. Lecz znów do mnie podszedł i zmusił, abym go pocałowała w usta.
Był to najgorszy pocałunek w naszym wydaniu.  Było w nim pełno wyrzutów sumienia i obrzydzenie. No przecież on może całować własną siostrę! To jest kaziroctwo! 
Odepchnę go i wskazałam na drzwi

- Tak szybko nie dam ci odejść! Nawet jeśli okaże się, że jesteśmy rodzeństwem! - wyszedł trzaskając drzwiami. Oparłam się o nie i zsunęłam w dół. Z oczy zaczęły spływać krokodyle łzy.

Jak on może mówić takie rzeczy? Rodzeństwo to rodzeństwo, a para to para. Nigdy w życiu takiego połączenia! On chyba zgłupiał, to tak samo jakby, Bill był dziewczyną i oni...
Nawet nie mogę sobie, tego wyobrazić!
A on mi mówi, że nie da mi odejść?!
Kocham go, ale to byłaby już przesada... to nie nasza wina.
Tylko ich! Naszych rodziców! 
Po co, w ogóle przyjeżdżał mój ojciec? Przez tyle lat miał mnie gdzieś, a teraz zachciało mu się być ,,super tatusiem". Mógł nam o tym nie mówić, Wtedy byłoby o wiele łatwiej...
Choć z drugiej strony, gdy przeprowadzilibyśmy się Los Angeles...mogłabym zajść w ciążę z Tomem. A o ile wiem dzieci ze związków kazirodczych, są chore.
Może i dobrze się stało. W końcu kłamstwo ma krótkie nogi... tylko czemu ich kłamstwo, musiało zrujnować właśnie nas? 
To mnie najgorzej boli. Nic nie zrobiliśmy, a to właśnie my za to płacimy...
Przynajmniej teraz wiem, czemu mama nienawidzi rodziny Kaulitz. Zawsze gdy byłam mała i chciałam się z nimi bawić, to ona mnie od nich odciągała. Myślałam, że to dlatego, ponieważ ona ich nie toleruje dlatego, że są inni, a nie, że pani Simone przespała się z moim ojcem
Tyle lat żyć w kłamstwie... nie mogę uwierzyć. 
Czy moje całe życie było kłamstwem?
W tej chwili, według mnie, tak.
Czemu nie powiedzieli mi prawdy, że zdradził mamę z panią Kaulitz...teraz się nie dziwię, czemu mama bliźniaków się tak na mnie patrzy. W końcu jestem córką jej kochanka.
Czemu właśnie teraz uświadomiłam sobie, że go kocham?
Dlaczego nie mogło to przyjść kilka dni wcześniej?
Mam tyle pytań,a zero odpowiedzi...załamanie nerwowe...
Czy uczucia która nadal we mnie są przetrwają?
Jeśli są prawdzie, oczywiście, że tak.
A jeśli on już ma inną?
Powiedział ,,Kocham Cię, Nicole''. To do czego zobowiązuje... znów przesadzam.
Knuję jakieś złe scenariusze, jakbym była w tej historii czarnym bohaterem, a o ile wiem jestem tą dobrą....
To wszystko przypomina jakiś meksykański serial...
A może moje życie, jest jakimś kiepskim scenariuszem do głupiej opery mydlanej?
Ktoś napisał świetny początek, lecz beznadziejne zakończenie...
Zakończenie? Nie, nie pozwolę, aby ten u góry sobie na to pozwolił. To ja zadecyduję jaki będzie koniec i kiedy. A na pewno nie teraz... przysięgam.
Wstałam spod drzwi i odstawiłam zdjęcie z powrotem na szafkę. Otarłam łzy i wyciągnęłam telefon z torby. Gdy byłam z Tomem co chwilę wibrował. Miałam siedem nieodebranych połączeń od Pauli i dwie wiadomości:
Pierwsza:
''Czemu nie odbierasz? Chcę się spotkać. Właśnie zerwałam z Petrykiem. Zdradzał mnie... Nienawidzę go! Oddzwoń, martwię się!'' 
Druga:
''On..on nie żyje! Okazało się, że handlował dragami na terenie jakiegoś Czarnego i go zastrzelili...dobrze mu tak! Bądź o 19 w naszym miejscu''
Spojrzałam na zegarek...18.40
Odłożyłam urządzenie i poszłam do łazienki, zmyć łzy i makijaż z twarzy. 
Handlował narkotykami jak Tom... a co jeśli on też jest w to zamieszany? Jeśli to on zabił? Ale... ale był ze mną. Muszę się jej o to dokładnie zapytać. 
Było już ciemno, więc ubrałam czarne dresy i bluzę tego samego koloru. Nie chciałam narażać się na głupie pytania, ze strony obojga rodziców. Więc zeszłam na dół, przez balkon... na reszcie lekcje gimnastyki się na coś przydały.
Nasze tajne miejsce... jest to ławka w parku, zakryta krzakami. Droga tam zajmuje mi dziesięć minut. Gdy doszłam była równa dziewiętnasta. Zobaczyłam rostrzęsioną Paulę. Pierwszy raz, widzę ją w takim stanie. Zawsze jest pewna siebie i nigdy nie płacze...  
Podbiegłam do niej i od razu uścisnęłam. Była strasznie zimna...ile ona tu stała?

Potrzebowała mnie...czuję to, przez to jak mnie ściska. 
Była z nim trzy lata... pierwsza prawdziwa miłość. Takich nie da się zapomnieć...coś o tym wiem, Czułam się tak kiedy, Lisa wyjechała. Mówi się, że jeśli Kocha to wróci...nie wróciła, więc nie kochałam?
Jej łzy kapały na moją bluzę, jakby deszcz. Uścisnęłam ją jeszcze mocniej i wtuliłam się w jej rozczochrane włosy, co było łatwe, bo jest ode mnie niższa o pół głowy. 
Stałyśmy piętnaście minut, bez słowa, aż w końcu zapytałam jak to się stało i z kim ją zdradził. Usiadłyśmy na ławkę, a Paula zaczęła swoją opowieść...
,, Wczoraj miała się z nim spotkać o siedemnastej, lecz nudziło się jej i poszła do niego o szesnastej. Wpuściła ją jego mama - wysoka blondynka o karmelowych oczach  i ciemnej karnacji. Pobiegła do pokoju swojego chłopaka, a gdy uchyliła drzwi, zamurował ją; Jej chłopak w ramionach Melisy... w dwuznacznej sytuacji. Paula podeszła do nich i uderzyła Petryka, w policzek z pięści i powiedziała, że to koniec. Wybiegła z domu i wróciła do siebie. Przepłakał noc, a jakoś o piątej nad ranem doszła do wniosku, że to nie była miłość tylko zauroczenie i była z nim z przymusu. Ogarnęła się i była szczęśliwa, że znów jest singielką, w końcu może flirtować z chłopakami.
Jakoś o czternastej, zaczęły wyć syreny policyjne, niedaleko jej domu. Poszła zobaczyć o co chodzi. Gdy była na miejscu dowiedziała się od ludzi, że ktoś został postrzelony. Podeszłą bliżej do miejsca zdarzenia i zobaczyła jego zapłakanych rodziców, którzy rozmawiali z policją...wszystko było już dla niej jasne Petryk nie żyje...
Na początku, nie wiedział co zrobić. Jak osoba którą wczoraj widział...zginęła. Nie ma już go... z jednej strony chciała płakać,ale z drugiej ucieszyła ją ta wieść... zaczęła się przy wszystkich śmiać i tanecznym krokiem wróciła do domu...dosięgła go karma, dobrze mu tak"
Czemu płakała, skoro wtedy się cieszyła?
Dlatego, że nie wiedział co czuje. Chciał jego śmierci...czuła się za to odpowiedzialna.
Udało mi się ją uspokoić i skłonić do pozytywnego myślenia...
Opowiedziałam jej moją dzisiejszą przygodę...była zdziwiona i zmieszana, ale ostatecznie powiedziała, że to nie możliwe. Bóg by mi tego nie zrobił...lecz kto to wie?
Położyliśmy się na trawie i zaczęłyśmy oglądać gwiazdy. Leżałyśmy tak dwie godziny i gadałyśmy o głupotach...tęskniłam za tym. Lecz ten przyjemny wieczór, przerwał telefon od mojej rodzicielki. Musiałam wracać do domu. Rzeczywistość znów powróciła... 
Na wyniki czekaliśmy dwa tygodnie. 
14 dni tortur...
336 godzin cierpienia za ukochaną osobą...
20160 minut niepewności...
1209600 sekund bólu...
Hektolitry łez...
Żal do samej siebie o to, że go pokochałam...
Do tego szkoła, nauka... to za dużo. Najgorsze było to, że nawet na mnie nie spojrzał. Nie okazał grama czułości...zapomniał o mnie?

Koperta z wynikami, leżała na kuchennym blacie. Chciałam ją rozerwać i sprawdzić, czy moje obawy się potwierdziły. Lecz trzeba było czekać na wszystkich, czyli Toma i jego mamę. Krążyłam po całym domu jak  wariatka. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, jak oparzona, zbiegłam na dół do kuchni i oparłam się o blat. Próbowałam wyglądać beztrosko, lecz gdy wszedł Tom, przytuliłam go i szybko pocałowałam, aby nikt nie zauważył. Wróciłam na swoje miejsce, lecz ciągle wpatrywałam się w jego piękne, brązowe, oczy. Chciałam na niego wejść i całować, te różane wargi. Tęskniłam...on też widać to, po tym jak na mnie patrzy...
Ojciec bez słowa otworzył kopertę i oznajmił...


WikkiNikki
Wszystko zależy od was, co będzie dalej!!
Nikki i Tom mają być rodzeństwem?
Piszcie  w komentarzach wasze opinie...
Pozdrawiam :p