piątek, 3 kwietnia 2015

17. Wszystko będzie dobrze...



I jeśli twierdzą, ,że już nigdy nie wstaniesz,
Niech sobie gadają, ziomek,
Pokaż im, że to jest twoje marzenie,
Będziesz nim żył.
Udowadniasz tym osobom, które nigdy w ciebie nie wierzyły,
Że to co mają oni , ty również możesz mieć.
I jeśli twierdzą ,że nie masz tu nic do stracenia, 
To pokaż im, pokaż wszystkim.
Nikt cię już więcej nie zatrzyma, 
Pozwól sobie na upadek,
Podnieś głowę, spójrz po prostu w przód i teraz spróbuj,
Mówię spróbuj, wszystko będzie dobrze!





- Wynoś się stąd! Nie chcę cię widzieć! - zaczęłam krzyczeć na mojego byłego chłopaka. Mimo protestów podszedł do mnie i przytrzymał  twarz. Spojrzał mi głęboko w oczy i włożył w dekolt karteczkę. Następnie wyszedł bez słowa, 
Jak ja go nienawidzę...jednak jego dotyk. Tęskniłam za nim. Zapach i te oczy....  jak mogłam o tym zapomnieć. 
Oczy w których się zakochałam...były tu
Nie widziałam ich od dłuższego czasu, a dawno nie było w nich takiego blasku
Takiego uczucia...
Nicole, dziewczyno! On cię zdradził i porzucił...
Przez niego się prawie zabiłaś. On jest zabójcą.
Pomasowałam twarz rękoma i wróciłam na ziemię. Wyjęłam karteczkę z biustonosza i chciałam ją przeczytać, jednak bałam się.
Bałam się prawdy. Możliwe, że na tym papierku są zapisane słowa, przez które tu jestem
Nie kocham cię... 
Trzy słowa... 
Trzynaście liter... 
A ból do końca życia 
Jak on mógł cały czas kłamać? Mówił, że jestem dla niego wszystkim, że mnie nie zostawi... co się ze mną dzieje? 
To wszystko strasznie mnie zmieniło.  Ten niby związek,  był pomyłką. Byłam jego zabawką... lalką. 
Poniżył mnie, zaczął przebierać,  ignorował,  przychodził jedynie jak chciał pobzykać... a to gówniarz.  Prawdziwi mężczyźni nie bawią się lalkami.
Oparłam się o poduszkę,a łzy zaczęły lecieć szybciej. 

###

- Powinnaś to przeczytać! - kłoćę się tak z Lalyą od dobrej godziny. Minęło pięć dni, a ja nie odczytałam tej karteczki. 
Czuję się już lepiej. Dowiedziałam się, że miałam operację, a potem byłam w śpiączce  dwa tygodnie. Jestem jeszcze bardzo słaba, jednak na klótnię znajdę siłę. To głównie przez tabletki jakie lekarze mi dawają. Biorę ich  dokładnie dwadzieścia, do tego większość z nich to leki pobudzające.
Wczoraj były u mnie Alison z Made. Pytałam się o Paule, jednak nikt nic nie wie. Może i tak jest lepiej? Może potrzebuje spokoju? 

''Jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność. Jeśli cię kocha, powróci,,

To się tyczy wszystkich ludzi. Ci , którzy w to nie wierzą to głupcy. 
Jednak wracając do tematu...
Layla nadal skacze i krzyczy, abym to przeczytała. Przewróciłam oczyma i wstałam.  Chwyciłam karteczkę i podeszłam do okna. Mimo, że jestem słaba,  wdrapałam się na parapet . Podkuliłam nogi pod brodę i uchyliłam okno, tak aby moja towarzyszka nie zauważyła. Zgniotłam karteczkę i wyrzuciłam ją.
Nagle zadzwonił telefon. Urządzenie należało do Lalyi.  Odebrała i machając wyszła z sali. 
Czy żałuję tego?
Nie... znaczy...  no nie. 
Teraz nie mogę żałować... 
A co jak tam było, że mu na mnie zależy i chcę mnie przeprosić... nie to niemożliwe. Przynajmniej mam taką nadzieję. 
Zeszłam z parapetu i odgarnęłam włosy..Gdy dotknęłam ich, uświadomiłam sobie, że nie myłam się przez ostatni tydzień.  
Co ja takiegi robiłam, że zapomniałam? 
A no tak.  
Płacz,  dylemat,  okropne myśli o Tomie, o moim życiu.  Wszystko co, złe towarzyszyło mi od otwarcia oczu, aż dopodróży z Morfeuszem, ddzień w dzień. 
Spojrzałam na zegar... już 2...w nocy. 
Potarłam oczy i poszłam spać 


Szpital...  to chyba najgorsza rzecz, jaka może spotkać człowieka.
Kroplówki,  zastrzyki, tabletki,  śmierć w powietrzu, do tego zapach krwi. Kiedyś go uwielbiałam, jednak od pewnego czasu,  nie znosze. 
Jestem tu już szósty tydzień i czuję się bardzo dobrze. Czasami, poczuję ukłucie w klatce piersiowej, ale to normalne. 
Layla pytała się czy widziałam co pisze na tej kartce,  mówiłam nie.  Ona zazwyczaj przewracała oczyma i pukała się w czoło mówiąca "Debilka". Niestety już nic na to nie poradzę.  Nie wiem jak bardzo bym chciała, ale już tego nie odzyskam.  Nie jestem debilką, ale walcze do końca o swoje. Jestem uparta i dobrze mi z tym.  Z resztą,  mam od niedawna nowe postanowienie 
Zacząć dorosłe życie, jako ktoś niezależny.  Ktoś, kto wie czego chce i byle kto tego nie zmueni.  
Uda mi się? 
Mam nadzieję, że tak.  
W końcu,  według mojej rodziny,  mam charakter po mamie. Skoro ona coś w ten sposób osiągnęła, to ja chyba też zdołam? 
Ostatnio czuję, że niczego mi nie brakuje.  Nawet Toma, którego kocham nad życie.  
Kocham? 
Tak kocham i będę.  
Przecież to wszystko nie trzyma się kupy! Kocham ale nie kocham,  chcę ale nie chcę,  tęsknie ale nie tęsknie.  
Co jest nie tak?! 
Mam nadzieję, że to wina tabletek. 
Eh...  niezdecydowanie.... 

                           ###

- Nicole masz gościa! - spojrzałam na tatę, który niósł mi wode. Był wieczór, więc nie miałam pojęcia kto to jest. 
Made jest na tygodniowych zawodach 
Alison przeprowadza się do Nowego Jorku 
Paula... nie.mam pojęcia, nie mam z nią kontaktu. 
Uśmiechnęłam się do ojca ,a on się odsunął.
  Zobaczyłam długonogą blond dziewczyne o niebieskich. Ubrana w czerwoną sukienkę do kolan z dużym dekoltem.  Do tego botki na bardzo wysokim obcasie. 
Przyjrzałam się jej dokładnie -Melissa. Tata jeszcze raz się do mnie uśmiechnął  i wyszedł.  Leżałam na szpitalnym łóżku, więc od razu usiadłam po turecku.  Wskazałam dłonią aby podeszła i usiadła obok mnie.
  Nie wiem co chce zrobić. Wyśmiać mnie za to,  że prawie się zabiłam?  Wyzwać?  To by do niej pasowało...  jednak, jej ostatnie zachowanie temu zaprzecza.  Czego ona chce? 
Podniosłam na nią wzrok i zachipnotyzowało mnie.  Jeju duże błękitne oczy, które miały w sobie tajemnicę.  Tajemnicę, którą chcę odkryć...  Nikki!  O czym ty mówisz?!
Chciałam się odwrócić, lecz nie mogłam. Te oczy przypomniały mi...  Lise 
Cholera! 
Dłoń Melissy powędrowała na mój policzek i od razu na usta. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie... 
Na początku nawet mi się spodobało, jednak natychmiast poczułam obrzydzenie.  Odechnęłam ją i wytarłam usta, na których był błyszczyk dziewczyny

- Co... co  ci jest? - zapytała, wstając z łóżka w pośpiechu 

- Mi? Przecież to ty mnie całujesz. Po co ci to? - uspokoiłam się.  Nie chcę na nią krzyczeć.  Wiem jak to jest być lesbijką.  Na szczęście,  już nią nie jestem.  Dzięki Bogu

- Bo...bo już nie jesteś z Tomem,  a...a ja ciebie... - jąkała się i pojedyńcza łza spłynęła po jej czerwonym policzku.  Ona mnie kochała?  Nie to niemożliwe 

- Kochasz mnie?  To raczej nie możliwe, Melisso. Od kiedy cię znam,  nienawidzisz mnie.  Nawet nie wiem czemu - wstałam z łóżka i skrzyżowałam ręce na piersiach 

- Nie, że cię kocham.  Podobasz mi się.  Nie wiem, czemu tak jest.  Nie chcę tego.  Nie rozumiem tego.  Nie chcę tego do ciebie czuć.  To głupie uczucie, nakazało mi tu przyjść! Zapomnij o tym!  - rozpłakała się i wybiegła.  Nie mogłam się ruszyć. Stałam tam jeszcze jakieś piętnaście minut.  Gdy wreszciedotarło do mnie co się stało,  podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. 
To robi się coraz bardziej chore.  Na pewno, nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Nie rozumiem, czemu tak postąpiła.  Przecięż, dobrze wie, że to nie możliwe. Na pewno tego nie chcę i koniec temtu. 
Ja eh... ja kocham Toma. 
Nie rozumiem już siebie!  Jak tak może być!? 

                              ###

Maj
Uwielbiam ten miesiąc.  Wszystko się rodzi, ożywa,  jest piękne.  
Jestem już w domu, tylko muszę odpoczywać.  
Wracam z próby,  niestety musiałam z tego zrezygnować. Jednak, nie jest mi za bardzo smutno. Gdy byłam obok domu, sprawdziłam pocztę. Był tam list do mnie...  z Califirnia Universyty.  Przecież, nie wysyłałam tam podania...  ja nie ale Tom.  
Otworzyłam kopertę...  dostałam się. 
Czemu by z tego nie skorzystać? 
Mam plan,  bardzo dobry plan.  Spojrzałam na dom, a następnie na drogę prowadzącą do parku...


WikkiNikki 
Hejo!  ;*
Nie było mnie, ponad pół roku 
Tęskniliście?  Bo ja tak. 
Piszę odcinek z telefonu,  za jakiekolwiek błędy przepraszam, ale laptop nie działa. 

Co myślicie o tym rozdziale?  Bardzo ciwkawi mnie wasza opinia po takim czasie.  Jak myślicie, co może stać się dalej?  ;*